Chcieli sprzedać dziecko? – skandal z nielegalną adopcją
Jedni nie chcą, albo nie mogą maleństwa wychowywać, inni nie mogą go mieć. To najczęstszy powód nielegalnej adopcji. Historia z Wrocławia pokazuje, że to dramat obu stron. A największy samotnego dziecka.
18-latka z Wrocławia wraz z partnerem postanowili oddać swoje dziecko na wychowanie innej kobiecie. Jak twierdzą, nie stać ich na jego wychowanie. Dali ogłoszenie w internecie. Na czerwcowy anons odpowiedziała 30-latka, która bardzo pragnęła mieć dziecko a nie mogła. Ciężarna Agnieszka od tamtej pory podczas wizyt lekarskich związanych z ciążą posługiwała się dowodem osobistym 30-letniej Katarzyny. Taki sposób wymyśliły sobie obie strony na przekazanie noworodka.
Wszystko szło zgodnie z planem do czasu…
18-latka urodziła chłopca 28 lipca. Przyszedł na świat przez cesarskie cięcie w 37. tygodniu ciąży. Ważył niecałe dwa kilogramy. Jego stan był średni, dlatego dziecko trafiło na oddział intensywnej terapii.
Matka dziecka po kilku dniach po porodzie wyszła ze szpitala. Maluch pozostał w placówce. Z dnia na dzień czuł się coraz lepiej. Po kilku dniach po odbiór dziecka zgłosiła się 30-letnia Katarzyna, podając się za matkę chłopca. Szwindel wykryto dzięki czujności położnych z oddziału noworodków Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 we Wrocławiu, ale przede wszystkim pacjentek, które zorientowały się, że kobieta, która podaje się za matkę chłopca to nie ta, która go urodziła. Personel medyczny wezwał policję. Funkcjonariusze zatrzymali kobietę i biologiczną matkę dziecka. Nie trudno będzie kłamstwo udowodnić bowiem 30-latka, która podawała się za matkę noworodka nigdy wcześniej nie rodziła.
Czytaj też na Polki.pl: Czy powiedzieć dziecku o adopcji?
Sprawa wyszła na jaw - będą bolesne konsekwencje dla obu stron
- Matka dziecka i jej partner usłyszeli zarzuty organizacji nielegalnej adopcji w celu uzyskania korzyści majątkowej – informuje nasz portal Małgorzata Klaus, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. – Oboje nie przyznają się do winy.
Biologiczni rodzice twierdzą, że dziecko chcieli oddać za darmo, bo zmusiła ich do tego sytuacja materialna. 18-latka nie pracuje, utrzymuje ją partner, z którym wychowuje już jedno dziecko. W związku z posługiwaniem się fałszywymi dokumentami 18-latka usłyszała też zarzut fałszowania dokumentacji medycznej. Agnieszce O. i Dawidowi T. czyli biologicznym rodzicom dziecka grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Zarzut poświadczenia nieprawdy usłyszała natomiast 30-letnia Katarzyna B., która przyszła odebrać niemowlaka do szpitala, podając się za jego mamę.
- Kobieta przyznała się do winy – potwierdza Babyonline rzeczniczka wrocławskiej prokuratury okręgowej. - Swoje zachowanie tłumaczyła tym, że nie może mieć dzieci. Grozi jej do 3 lat więzienia.
O losie chłopca zdecyduje sąd rodzinny.
Niemożność posiadania dziecka prowadzi do determinacji - uważa psycholog
Zdaniem psychologa zajmującego się parami, które mają problem z płodnością niemożność posiadania dzieci objawia się długotrwałym cierpieniem, które może prowadzić do pełnej determinacji.
- Pary zbyt zdesperowane uciekają się do wszelkich sposobów, by mieć upragnione dziecko - mówi Paulina Gdańska, psycholog który pracuje klinice leczenia niepłodności Fertimedica oraz Uniwersyteckim Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka. - Stąd głośno w mediach o nielegalnych adopcjach. Ciężko oceniać takie pary jeśli sensem ich życia jest posiadanie dziecka. Można zadać pytanie: co popycha pary do nielegalnej adopcji? Negatywna postawa wobec in-vitro czy długie oczekiwanie na legalne zaadoptowanie dziecka? Każda z par starających się o dziecko ma swoją historię, warto aby towarzyszył im psycholog specjalizujący się w psychologii niepłodności, który pokaże, że droga „na skróty” nie musi oznaczać pełni szczęścia.
Rzecznik praw dziecka w sprawie nielegalnej adopcji
W internecie co rusz można znaleźć ogłoszenia „kupna lub sprzedaży dziecka”. W ujawnianych aferach nielegalnej adopcji zdarzało się, że szpital wydał dziecko na podstawie aktu notarialnego - stąd potrzeba uporządkowania procedur adopcyjnych.
O poparcie dla nowelizacji przepisów w tej materii apelował Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak. Jego zdaniem było to konieczne ze względu na dobro dziecka - obecnie ani rodzice, ani żadne instytucje państwowe nie mają kontroli nad tym, w czyje ręce ono trafia w wyniku adopcji ze wskazaniem. Dzieje się ona bez udziału ośrodków adopcyjnych.
Zobacz też: Baza ośrodków adopcyjnych
Adopcja ze wskazaniem doczekała się regulacji prawnych
Dlatego od 2016 r. wejdą w życie przepisy ograniczające adopcje ze wskazaniem. Prezydent Bronisław Komorowski podpisał w ostatnim dniu swego urzędowania nowelizację w tej sprawie. Nowelizację Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego oraz Kodeksu postępowania cywilnego Sejm uchwalił 24 lipca. Najważniejszym punktem zmian jest wprowadzenie ustawowej definicji „adopcji ze wskazaniem” i rozwiązań gwarantujących, że w pozostałych przypadkach konieczne będzie pośrednictwo ośrodka adopcyjnego. Adopcja ze wskazaniem będzie dotyczyć tylko krewnych. Każda inna para lub osoba chcąca adoptować dziecko będzie musiała przejść procedurę weryfikacyjną w ośrodku adopcyjnym i odbyć w nim szkolenie.
Oznacza to, że krewni rodziców będą mieli nieco uproszczoną procedurę adopcyjną; nie wyklucza to pozostałym osobom możliwości adopcji dziecka - jednak wówczas obowiązkowe będzie pośrednictwo ośrodka adopcyjnego. Nowelizacja zawiera również zasadę, że o toczącym się postępowaniu w sprawach, w których wniosek o przysposobienie dotyczy dziecka niezgłoszonego do ośrodka adopcyjnego, sąd opiekuńczy zawiadamia prokuraturę.
Co Wy o tym sądzicie?
Temat trudny. Ale czy waszym zdaniem powinna w Polsce być dopuszczalna adopcja ze wskazaniem bez udziału procedury ośrodków adopcyjnych? Czy jednak powinny mieć pieczę nad tym ośrodki adopcyjne a potencjalni adopcyjni rodzice weryfikowani przez psychologów, kuratorów i wszelkie placówki opiekuńcze?
Morał historii
Miało być pięknie a wyszło... Szkoda, że historia nie skończyła się tak jak na tym filmie.