Reklama

Kiedy mówię „przedszkole”, myślę „pani Ala”. Pani Ala to przedszkolanka, którą pokochały moje dzieci. To osoba, którą najczęściej prosiłam o rady w sprawach wychowawczych. Jej myślenie i sposób rozmawiania z najmłodszymi przekonywał nie tylko maluchy, ale też ich rodziców i dziadków.
Pani Ala pracuje z dziećmi od ponad 40 lat! Pracowała w placówkach w różnych miastach, w przedszkolach państwowych, założyła też domowe. Teraz pracuje w prywatnym prowadzonym przez jej córkę. Oprócz setek kochających ją wychowanków ma czwórkę dzieci i ośmioro wnucząt.
O niej pomyślałam, gdy wybuchła ta awantura wokół gender i przedszkolaków.
Przeczytaj koniecznie: Co to znaczy gender?

Reklama

Program o równości

Równościowe przedszkole” to program, który wywołał burzę. Dlaczego? Zajrzymy do programu. Czytamy w nim, że wyjaśnia on dorosłym pracującym z dziećmi, jak unikać stereotypów płciowych, jakie przekazy wzmacniać, a jakie osłabiać, na co zwrócić uwagę dzieci, jak dostosować gry, zabawy i ćwiczenia, by nie utrwalać płciowych stereotypów.
Co w tym złego? Komu zależy na tym, by stereotypy jednak funkcjonowały? Ja nie lubię stereotypów, nie chcę, by moje dzieci nimi przesiąkały. Ale wróćmy do programu. Jego autorki piszą, że powstał ponieważ „równe traktowanie, szacunek dla równości ludzi, w tym dla równości płci nie jest normą w naszym społeczeństwie”. Dalej zaznaczają, że „program do edukacji przedszkolnej (...) jest nietypową propozycją. Nie można według niego, krok po kroku, prowadzić zajęć dla dzieci przez cały rok. Nie ma też takiej potrzeby”. Reasumując, walczy ze stereotypami, uczy równego traktowania dziewczynek i chłopców.

Nikt nie pyta o gender

O to, czy w przedszkolu, w którym teraz pracuje moja znajoma, prowadzony jest program „Równościowe przedszkole”, nikt z rodziców nie pytał. Byłam pierwsza.
– Ten program nie jest u nas realizowany. Jest, jak wiele innych, nieobowiązkowy. Ale przecież o płci, o stereotypach płciowych i tak rozmawiamy – tłumaczy pani Ala. – Od wielu lat to robię.
Czego pani Ala i jej córka, pani Małgosia, uczą bez genderowego programu?
– Że tatuś nie musi, nawet nie powinien mówić, że pomaga mamie w domu. Jeśli miałby pomagać, to by znaczyło, że dom albo zakupy czy sprzątanie to obowiązek i zmartwienie mamy. A tata ma tylko po-ma-gać? Tak nie może być! Razem pracują, razem mają dzieci, razem zajmują się domem – tłumaczy ze spokojem pani Ala.

Wózek i talerze a gender

W przedszkolu, które odwiedziłam, nie ma innych zabawek dla dziewczynek i innych dla chłopców.
– Kiedy kupujemy nową kuchenkę albo wózeczki z lalkami, chłopcy się nimi bawią równie chętnie jak dziewczynki. No ale przecież nie ma w tym zupełnie nic dziwnego – słyszę.
Dla przeciwników programu „Równościowe przedszkole”, którzy nie zgadzają się na jego realizowanie, np. w Rybniku, może jednak być to bardzo niebezpieczne. Oni nie chcą też przebierania chłopców w różne stroje.
– Kiedy wspólnie coś gotujemy, chłopcy sami proszą o fartuszki. W czasie przedstawień grają chętnie różne role, nie patrzą na płeć. A pomaganie przy podawaniu do stołu lub przy podlewaniu kwiatków jest dla nich wielkim wyróżnieniem – rozsądnie uspokaja moja znajoma.
Mam nadzieję, że równe traktowanie dzieci, bez względu na ich płeć jest normą w większości polskich przedszkoli. Oby tak też było w naszych domach.
Polecamy też: Gender - moja rodzina to lubi!

[CMS_PAGE_BREAK]

Co to znaczy geneder?

Gender, a jeszcze gorzej: gender mainstreaming, brzmi obco, przez to groźnie. A gender najkrócej można zdefiniować jako równe traktowanie płci. Nie jest to ideologia. Jest to teoria, nauka o tym, że ludzie mają równe prawa niezależnie od płci. Takie samo prawo do nauki, rozwoju, realizacji talentów mają mężczyźni i kobiety, wcześniej: chłopcy i dziewczynki. Co w tym złego lub kontrowersyjnego? NIC.

Gender w praktyce

Równe traktowanie płci powinno być oczywiste, ale nie jest. Przykładów jest wiele. Oto jeden z nich, dotyczący dzieci, choć starszych. Jakiś czas temu zdecydowano o wybudowaniu w Polsce dwóch tysięcy boisk do piłki nożnej, tzw. orlików. Czyli zadbano o nowe miejsca do uprawiania sportu dla... chłopców. Bo w Polsce w piłkę nożną grają głównie chłopcy. Gdyby pomyślano o dziewczynkach, powinny powstać programy zachęcające dziewczynki do tego sportu. Ale tak nie było. Gdyby w Ministerstwie Sportu ktoś myślał o gender w praktyce, zastanowiono by się, ile korzyści z tych stadionów będą mieli i chłopcy, i dziewczynki. Po równo? Oczywiście nie. Może mógłby powstać inny (sprawiedliwy dla obu płci) pomysł na wydanie tych pieniędzy?

Reklama

Przeciwnicy i zwolennicy gender powinni też przeczytać ciekawą rozmowę z Joanną Piotrowską, psychologiem dziecięcym: Co z tą płcią, co z tym gender?

Reklama
Reklama
Reklama