Zgodnie ze zmianami wprowadzony przez Ministerstwo Edukacji Narodowej w zakresie zajęć dodatkowych w przedszkolach ("Zajęcia dodatkowe w przedszkolu publicznym muszą być finansowane z budżetu przedszkola i nie mogą wiązać się z ponoszeniem dodatkowych opłat przez rodziców.") powstała społeczność walcząca o powrót dodatkowo płatnych zajęć przedszkolnych. Liczba ich fanów na Facebooku przekroczyła już 16,5 tys osób. Jednogłośnie wypowiadają sprzeciw wobec ustawy, która weszła w życie 1 września 2013r. Chcą płacić więcej, by ich dzieci miały nadal możliwość uczestniczyć w zajęciach dodatkowych prowadzonych przez osoby posiadające odpowiednie kwalifikacje w czasie pobytu dziecka w przedszkolu.

Reklama

Zajęcia dodatkowe – świetny interes

Rodzice walczą o zajęcia dodatkowe, dyrektorzy "po cichu" stają po drugiej stronie.
Pojawiają się już pierwsze głosy dyrektorów przedszkoli dotyczące słuszności wprowadzonych zmian.
Dotychczas nauczyciel korektywy czy rytmiki zarabiał, prowadząc jedynie 10 godzin miesięcznie ok.3 tys. zł (zakładając opłatę za zajęcia w wysokości 30 zł przy 5 grupach przedszkolnych w każdej po 20 dzieci). Jeśli zdecydował się na pracę w 3 przedszkolach, jego zarobki wynosiły 9 tys. zł. Podczas gdy pedagog zatrudniony w przedszkolu zarabiał kilka razy mniej niż instruktor opłacany przez rodziców. Jeśli wszystkie dzieci uczestniczyły w zajęciach dodatkowych, nauczyciele siedzieli w pustych salach. Czy o taką rzeczywistość walczą rodzice?

Czy przedszkola bez zajęć dodatkowych staną się przechowalniami?

Dyrektorzy oburzają się na te zarzuty. Bronią dobrego imienia przedszkoli publicznych twierdząc, że pracujący w nich pedagodzy potrafią sami zorganizować ciekawe i rozwojowe zajęcia dla przedszkolaków.

Jeśli jednak rodzice wolą profesjonalistów - mają taką możliwość!

Czytaj też: To nie przedszkole tylko przechowalnia – 5 rzeczy, które powinny cię niepokoić.

Zobacz także

Jak zorganizować zajęcia dodatkowe w przedszkolu?

Zajęcia dodatkowe mogą być opłacane z pieniędzy zebranych przez radę rodziców. Mówi o tym zapis pochodzący z oświadczenia wydanego przez MEN:
"Dyrektor przedszkola, aby zorganizować prowadzenie zajęć tzw. dodatkowych może:

  • powierzyć prowadzenie takich zajęć nauczycielom zatrudnionym w przedszkolu zgodnie z ich kompetencjami,
  • zatrudnić nowych nauczycieli, posiadających odpowiednie kompetencje do prowadzenia konkretnego typu zajęć,
  • podpisać umowę z firmą zewnętrzną na prowadzenie takich zajęć (nie zwalnia to dyrektora przedszkola z obowiązku zapewnienia bezpieczeństwa dzieci i opieki nad nimi).

Wszystkie powyższe formy organizacji zajęć tzw. dodatkowych muszą być finansowane z budżetu przedszkola i nie mogą wiązać się z ponoszeniem dodatkowych opłat przez rodziców.
Jednocześnie informujemy, że ustawa "przedszkolna" (ustawa o systemie oświaty z 13 czerwca 2013 r.) nie dokonała zmian w zakresie zasad działania rad rodziców i ich kompetencji. W tym zakresie stan prawny nie uległ zmianie."

Tym samym MEN pozostawia "furtka" dla rodziców pragnących zorganizować dzieciom zajęcia dodatkowe prowadzone przez profesjonalistów z danej dziedziny.

Warunek takowych zajęć opłacanych przez radę rodziców jest tylko jeden, mianowicie muszą brać w nich udział wszystkie dzieci. Tak, jak w przypadku wycieczek czy innych zbiórek, większość rodziców może wyrazić chęć pokrycia kosztów uczestnictwa dzieci, których na nie stać.
Wobec takiego rozwiązania zdążyły się już pojawić zarzuty rodziców. Co zrobić, gdy jedno z rodziców chce, żeby dziecko uczyło się języka fińskiego, a inny japońskiego?

Bezpłatne, a jednak płatne zajęcia dodatkowe

Dotychczas kluczowymi zajęciami dodatkowymi była rytmika, język angielski oraz gimnastyka korekcyjna. Nagromadzenie zbyt wielu zajęć sprzyja przemęczeniu dziecka, a nie jego rozwojowi.
Część rodziców popierając takie rozwiązanie, postanowiła opłacać zajęcia z funduszu rady rodziców.
Innych natomiast oburza przymus zapisu dziecka na zajęcia dodatkowe (w przypadku postanowienia większość rodziców o opłacaniu takich zajęć z rady rodziców). Chcą sami decydować o wyborze zajęć dodatkowych dla swojego dziecka, a nie podlegać systemowi wymuszania nauki wszystkich dzieci tego samego.

Gorące dyskusje na forach, wrzawa w internecie, mocne słowa, zarzuty, jednym słowem burza, którą wywołała zmiana MEN w zakresie zajęć dodatkowych. Niejednokrotnie emocje biorą górę nad logicznym myśleniem, a szkoda, bo przecież chodzi o dobro naszych dzieci. One najszybciej uczą się poprzez naśladowanie rodziców. Liczne artykuły, komentarze pojawiające się w ogromnych ilość na profilu "Zajęcia dodatkowe w przedszkolach? Jestem na TAK" pełne są agresji i wulgaryzmu.

Pytania nasuwają się same:
Gorsze dla dzieci są zmiany, które wprowadziła nowelizacja ustawy, czy agresywna postawa ich rodziców wobec rozporządzenia?

Reklama

Większą szkodą jest likwidacja tych zajęć czy pobieranie 30 zł od rodziców? - czytaj, pisz, dyskutuj o zmianach MEN na forum babyonline.pl

Reklama
Reklama
Reklama