Kot Zorbas zrobi to nawet za cenę paktu ze swoimi największymi wrogami. Do pomocy musi tylko znaleźć odpowiedniego człowieka. Chyba ma już go na oku.

Reklama

Koty portowe, o czym wszyscy wtajemniczeni wiedzą, najwyżej cenią honor. Jeśli nawet jeden portowiec coś komuś obieca, to wszystkie koty główkują, jak z tej obietnicy wyjść z twarzą. Zorbasa też nie zawiodą przyjaciele, chociaż nie wszyscy błyszczą inteligencją. Ważne, że mają plan działania. Bo najbardziej chodzi o to, aby mewie pisklę uchronić przed ludzkim okiem. A w następnej kolejności, aby skrzydlatego malca nauczyć latać. W tym przypadku niezbędna jest pomoc człowieka, no, może nie każdego, bo większość ludzi się do niczego nie nadaje. Ale na pewno nadaje się ten, który mieszka z Bubuliną, niezwykłej urody czarno-białą kotką, która była obojętna na kocie westchnienia, bo uwielbiała tylko czułości człowieka, który mieszkał w jej domu.

Tak, mieszkał w jej domu, co dla portowych było normalne. Kot przecież nie może mieszkać u człowieka. Byłby to największy koci dyshonor. I tak Zorbas otrzymał zadanie pogadania z człowiekiem od Bubuliny, nazywanym przez inne koty poetą.

Nie zdradzę, jak sobie Zorbas poradzi z tym okropnie trudnym zadaniem, i czy małe mewiątko nauczy się latać. Śliczna książka. Podoba się i dzieciom, i dorosłym, bo wprowadza ich w świat, o którym tak po cichu marzą. I te imiona jakieś takie znajome, przynajmniej dla dziadków i rodziców. Bubulina, Zorbas…

Historia o mewie i kocie, który uczył ja latać
Autor: Luis Sepulveda
Tłumaczka: Maria Raczkiewicz
Wydawnictwo: Noir sur Blanc

Zobacz także
Reklama

Kącik małego czytelnika - sprawdź, jakie książki dla dzieci polecają inne mamy.

Reklama
Reklama
Reklama