Pora, abyście i wy się z nią zaprzyjaźnili. Naprawdę warto.

Powiem wam w sekrecie, że znałam i znam kilka dziewczynek, chłopców zresztą także, podobnych do Matyldy. Zaradnych, z kluczami na szyi, samotnych, utalentowanych, zdolnych i całkiem nierozumianych przez dorosłych. Matyldy nie zauważają rodzice, bo są zajęci sobą i swoimi niezbyt czystymi interesami, nie rozumieją jej nauczyciele, no, może poza niektórymi, koleżanki nie sięgają jej do pięt, ale ona i tak uwielbia z nimi przebywać.

Reklama

Bo Matylda to dziecko niezwykłe. W wieku pięciu lat czyta już książki Dickensa, Kiplinga, Wellsa…, a ponadto ma w sobie jakąś tajemniczą siłę czynienia dorosłym najbardziej wyrafinowanych psikusów. Nie, Matylda nie jest złą dziewczynką. Ona te psikusy czyni tylko ludziom niedobrym, niesprawiedliwym i niezbyt mądrym. Trudno innymi słowami określić jej rodziców, dla których oglądanie telewizji przy preclach i coli jest najlepszym sposobem na spędzanie wolnego czasu, i dla których pasja córki jest tylko stratą czasu. I którzy uciekając przed prawem, chętnie oddają Matyldę obcym ludziom, na szczęście nie wiedząc o tym, że nowa opiekunka szczerze pokochała ich córeczkę. Nic dziwnego, że mała dziewczynka szuka pocieszenia w książkach. Wszak to one przenoszą ją do innych światów, pozwalają poznać ludzi, którzy wiodą fascynujące życie.

A cóż w tym niezwykłego – zapytacie. Każde dziecko uwielbia tajemnice. Ale Matylda, by zwrócić na siebie uwagę rodziców, robi im na złość. Sprawia na przykład – dzięki swej mocy – że ojcu przykleja się do głowy kapelusz, albo doprowadza do tego, że okrutnej dla jej ukochanej nauczycielki dyrektorce szkoły już na zawsze odechciewa się czynić innym zło.

Reklama

Ani rodzice, którzy nie dorośli do tego, by być rodzicami, ani dyrektorka, która skrzywdziła wiele osób, nie znoszą małej Matyldy. Na szczęście rozumieją ją ludzi dobrzy i wrażliwi. Zalicza się także do nich autor tej wspaniałej książeczki, który wie, co to znaczy być dzieckiem. Książeczki mądrej, pełnej cierpkiego humoru, wnikliwych obserwacji, i ogromnej sympatii do dzieci, które przerosły niejednego dorosłego.

Roald Dahl, "Matylda"
Tłumaczenie: Mariusz Arno Jaworowski
Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Reklama
Reklama
Reklama