Jeden gospodarz w Przymorskim Kraju miał kota. Chuliganił ten kot i psocił za całą kocią czeredę. A to kurczaka skradł i pożarł, a to mleko gospodyni wypił, to znów na piec wskoczył i suszące się kiełbasy ukradkiem porozgryzał. Słowem – szkodnik, jakiego świat nie widział, a i przechera okropna, bo nikt go nigdy na gorącym uczynku nie złapał. Przebrała się wreszcie miarka. Gospodarz kota za kark ucapił, do worka wsadził, zawiózł do lasu i tam wolno puścił. Kot umknął w paprocie i wcale nie miał zamiaru wracać. Ale samotne i głodne życie w lesie też mu się nie uśmiechało. Łaził po ścieżkach, drapał się po drzewach, aż tu nagle spotkał Liszkę-Chytruskę.

Reklama

I tak dalej, i tak dalej.
Zaczyna się obiecująco. Świetnie i mądrze napisane, fajnie scharakteryzowani bohaterowie, czytelne morały. Trzeba więcej? Mało? No to jeszcze fragment baśni o niedźwiedziu Miszce:

Miała babcia dwie wnuczki: Maszeńkę i Daszeńkę. Obie grzeczne, piękne i zdrowe i zaradne, ale Maszeńka była sprytniejsza i bardziej obrotna, a z Daszeńki , prosto powiedzieć, taka troszkę gapa, wiecznie zadumana i zapominalska, inaczej niż siostrzyczka. Słowem, bez Maszeńki, Daszeńka by zginęła albo na zawsze została na służbie u niedźwiedzia.

Ten fragment też niezły, prawda? Ale to już koniec zachęty. Powiem wam tylko, że wszystkie baśnie są tak samo dobrze napisane. I jeszcze jedno. Nie obawiajcie się, że ulubionym postaciom może się coś złego przytrafić. We wszystkich opowieściach dobro i tak zwycięży.

Wielka księga baśni rosyjskich
Wydawnictwo: Papilon
Czyta: Anna Seniuk
audio na CD w formacie MP3

Zobacz także

Kącik małego czytelnika - sprawdź, jakie książki dla dzieci polecają inne mamy

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama