
Przedszkolaki dobrze radzą sobie na stoku czy lodowisku. Bo nie ma lepszego momentu na naukę jazdy na nartach, łyżwach czy snowboardzie niż trzy–sześć lat. Po pierwsze dlatego, że mięśnie dziecka są giętkie i łatwo je wyćwiczyć. Po drugie, mówiąc obrazowo, dziecko ma blisko do ziemi, więc upadki nie są dla niego zazwyczaj tak bolesne jak dla dorosłego. Poza tym dzieci w tym wieku zwykle nie boją się szybkości i łatwo uczą się nowych rzeczy. Jaki z tego wniosek? Tej zimy zaczynacie! Co wybrać? Oto nasze propozycje:
Nauka jazdy dziecka na nartach
Nie trzeba wyjeżdżać w góry, by nauczyć dziecko jazdy na nartach. W wielu miastach są szkółki narciarskie, które swoich adeptów trenują na małych stokach, np. w parku.
- Dla kogo? Deski można przypiąć już dwulatkowi (są nawet specjalne szkółki dla tak małych dzieci). Ale w tym wieku dziecko raczej nie nauczy się jeździć (ma jeszcze zbyt słaby aparat kostno-stawowy, problemy z poczuciem równowagi i koordynacją ruchów). U tak małego dziecka bardziej chodzi o zabawę i oswojenie z nartami. Prawdziwą naukę może rozpocząć cztero-, pięciolatek (choć niektóre sprawne trzylatki są już na nią gotowe).
- Co będzie potrzebne? Choć narty są niezbędne, na razie ich nie kupuj (to koszt zazwyczaj około 300 zł). Nie wiesz przecież, czy dziecko polubi ten sport. Lepiej zatem na pierwszy sezon narty po prostu wypożyczyć. Na początek sprawdzą się narty carvingowe – łatwiej nimi skręcać, więc smyk nie zniechęci się do szusowania. Sprawdź ich długość – po postawieniu powinny sięgać dziecku do brody, czyli mierzyć 80–90 cm. Nie wypożyczaj kijków – dzieciom o wiele łatwiej jeździ się bez nich. Na pewno nie warto oszczędzać na butach narciarskich (około 200 zł). Te w wypożyczalniach są już mocno zużyte i siłą rzeczy nie będą tak dobrze trzymały nogi jak nowe. Z tego też względu kupuj buty dopasowane (a nie na zapas). Najlepiej, by dziecko przymierzyło je, mając na stopach narciarskie skarpety (są długie i mają wzmocnione palce, spód stopy i część na goleniach). I jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, bez której nie ma mowy, by dziecko wyszło na stok. To kask! Co prawda dziecko od razu nie będzie szusowało z zawrotną prędkością, ale pamiętaj, że nie tylko ono może spowodować wypadek. Z kaskiem na głowie będzie bezpieczny.
- Jak wygląda trening? Na początku każdej lekcji malec ćwiczy podskoki, skłony itp. Krótka gimnastyka rozgrzewa mięśnie. Dzięki temu są sprawniejsze, a więc mniej narażone na kontuzje. Pierwszą rzeczą, jakiej dziecko musi się nauczyć, jest zachowanie bezpieczeństwa na stoku. Potem rozpoczyna się nauka... upadania. Jest bardzo ważna, bo dzięki niej dziecko dowie się, w jaki sposób przewracać się, żeby nie zrobić sobie krzywdy. Uczy się też podchodzenia na nartach pod górkę, zjeżdżania pługiem, hamowania, a dopiero na samym końcu skręcania. Gdy zacznie sobie radzić z tymi czynnościami (zazwyczaj już na pierwszych zajęciach), czeka go pierwszy wjazd na wyciągu (samodzielny albo – gdy dziecko się boi – razem z instruktorem).
- Ile czasu zajmuje nauka? Najlepszym rozwiązaniem jest zatrudnienie instruktora (około 60 zł za godzinę) lub zapisanie dziecka do szkółki narciarskiej (ośmiogodzinny kurs kosztuje blisko 240 zł). Musisz wziąć pod uwagę, że dziecko może czasem nie mieć ochoty na całą godzinę nauki. Wtedy po prostu lekcję trzeba skończyć wcześniej. Są też dzieci, które odwrotnie – nie chcą zejść ze stoku już po godzinie. Warto wtedy wykupić kolejną lekcję lub pozwolić dziecku jeszcze przez jakiś czas samodzielnie potrenować nowe umiejętności. To zależy od sprawności i charakteru dziecka. Aby dziecko opanowało jazdę na nartach, wystarczy zazwyczaj pięć–osiem godzin nauki. Jeśli zatem wybierzesz się z nim na ferie w góry, wróci z nich jako mały narciarz!
Nauka jazdy dziecka na łyżwach
Jeśli dziecko jest ruchliwe i lubi pląsać w rytm muzyki, wybierz się z nim na łyżwy. Mają tę przewagę nad innymi sportami zimowymi, że jazdę na łyżwach (w większych miastach) można trenować nie tylko zimą.
- Dla kogo? Pierwsze kroki na łyżwach może postawić już cztero-, pięciolatek. Wcześniej nie jest to wskazane ze względu na delikatne, jeszcze nie do końca ukształtowane stawy (a wtedy łatwiej o ich przeciążenie lub uraz).
- Co będzie potrzebne? Na początek łyżwy lepiej wypożyczyć. Dopiero po kilku lekcjach, gdy zobaczysz, że maluchowi jazda na lodowisku spodobała się, kup mu parę łyżew. Dobre łyżwy (ponad 200 zł) powinny być skórzane, bo są wygodniejsze i lepiej dopasowują się do kształtu nogi. Nie korzystaj z cenowych okazji, bo takie tanie łyżwy zazwyczaj są gorzej wykonane, a co za tym idzie – szybciej się deformują i mogą stać się nawet przyczyną kontuzji. Dziecku do nauki potrzebny też będzie kask na głowę i rękawiczki pięciopalcowe – dotknięcie lodu gołą dłonią jest nieprzyjemne i maluch, broniąc się przed nim, może podświadomie w czasie upadku źle układać ręce (a to grozi kontuzją).
- Jak wygląda trening? Dziecko swoją przygodę z łyżwami rozpoczyna od nauki... chodzenia po lodzie. Wszystko po to, by poczuł się pewniej i sprawdził na własnej skórze, że na lodzie można się utrzymać. Potem jest trening upadania i hamowania. Na kolejnych lekcjach dziecko uczy się jazdy przodem, wężyków, później jazdy na jednej nodze, podskoków, wypadów. A później jazdy tyłem, po łuku, po obrysie koła, spiral i obrotów.
- Ile czasu zajmuje nauka? Wiele zależy od częstotliwości treningu (ideał to dwa, trzy razy w tygodniu). Jazda na łyżwach jest trudną dyscypliną sportu, więc aby dziecko nauczyło się nie tylko prostej jazdy, ale także wypadów czy skoków potrzeba jednego sezonu (około dziewięciu miesięcy). Dziecko można zapisać na indywidualne lekcje (100 zł za godzinę) lub zajęcia grupowe (40–50 zł).
Zobacz też: Idziemy na sanki - zimowy poradnik