Reklama

Kiedyś nikt sobie nie zawracał głowy dysleksją. Gdy jakiś uczeń dukał czytanki, pisał „gołomp na dahó”, uznawano, że jest mało zdolny. Taki malec musiał mieć wiele uporu, by przekonać innych, ile jest wart. Na szczęście dziś wiadomo, że trudności z czytaniem czy pisaniem nie mają nic wspólnego z inteligencją, lecz są wynikiem zaburzeń spostrzegania wzrokowego, słuchowego, koncentracji...

Reklama

Czytaj też: Rozwój trzylatka - 5 dowodów, że przebiega prawidłowo

Obserwuj dziecko

Dysleksję stwierdza się dopiero u ośmiolatków (wcześniej mówi się o ryzyku dysleksji), jednak już wcześniej można zauważyć, że coś się święci. Według prof. Marty Bogdanowicz, specjalistki od dysleksji, możesz podejrzewać, że twój przedszkolak jest w grupie ryzyka, jeśli:
• Jest mniej sprawny fizycznie od rówieśników. Robi wrażenie niezdarnego, kiepsko sobie radzi w zabawach ruchowych, słabo biega, nieporadnie wspina się po drabinkach, ma problem z utrzymaniem równowagi (np. podczas chodzenia po krawężniku), nauką jazdy na trzykołowym rowerku albo hulajnodze.
• Ma mało sprawne rączki. Zapinanie guzików, ubieranie się sprawiają mu spory kłopot. Nie lubi zabaw wymagających precyzji, np. nawlekania korali, budowania z klocków.
• Nie lubi rysować i robi to gorzej niż rówieśnicy. Jego rysunki są nieporadne, ma kłopoty z rysowaniem według wzoru.
• Ma problemy z mówieniem. Używa głównie równoważników zdań, ma niewielki zasób słownictwa. Nieprawidłowo wymawia wiele głosek, często przekręca wyrazy (lomokotywa, lejeń).
• Nie zdecydował się na prawą lub lewą rękę. Powinien to zrobić do trzeciego roku życia. Pod koniec wieku przedszkolnego nie potrafi wskazać prawej ręki. W zerówce cyfry i litery pisze odwrotnie, tzn. tak, że np. „B” ma brzuszki z lewej strony.
Tak naprawdę to, że dziecko jest obarczone ryzykiem dysleksji, można podejrzewać wcześniej. Częściej taki problem mają maluchy, których rodzice mieli dysleksję, te, których mamy miały kłopoty z ciążą. Uważnie trzeba przyglądać się dziecku, które w okresie niemowlęcym rozwijało się ruchowo z opóźnieniem lub nietypowo (np. nie raczkowało), miało obniżone albo zbyt wysokie napięcie mięśniowe.

Jak pomóc dziecku

Ryzyko dysleksji to jeszcze nie dysleksja i nawet, jeśli twój malec ma problemy, jest na tyle mały, że można mu pomóc. I jeszcze jedno: dysleksja to nie tragedia. Może jednak utrudnić życie. Dlatego:
• Idź z dzieckiem do psychologa, który sprawdzi, czy malec ma problem, a w razie potrzeby skieruje na zajęcia (np. z kinezjologii albo integracji sensorycznej) lub do innego specjalisty (np. logopedy, neurologa). O adres poradni psychologiczno-pedagogicznej zapytaj w przedszkolu.
• Zapewnij dziecku dużo ruchu. Wspinanie się na drabinki, bieganie, chodzenie po krawężnikach, huśtanie się, skakanie po dmuchanych zamkach itd. – to najlepsza, naturalna terapia.
• Nie wyręczaj dziecka. Nie ubieraj go, nie zapinaj za nie guzików. Dzięki czynnościom samoobsługowym ćwiczy paluszki.
• Zapisz malca na zajęcia poprawiające koordynację. Na przykład pływanie albo taniec.
Pamiętaj, że nawet robiąc to wszystko (systematycznie!) nie masz gwarancji, że problem zniknie. Pewne jest jednak to, że im wcześniej się zacznie, tym lepiej.

Czytaj też: Co powinien umieć kilkulatek? Sprawdź!

Skąd się biorą kłopoty z pisaniem?

Dysleksja to specyficzne trudności w nauce czytania i pisania u dzieci, które mają normalny poziom inteligencji, są zadbane i dobrze uczone. Jej przyczyny nie są do końca zbadane. Wiadomo, że jest dziedziczna (a więc ma podłoże genetyczne), ale to nie wszystko: na jej rozwój może mieć wpływ wiele czynników, m.in. przebieg ciąży i porodu. Taki problem ma co dziesiąty uczeń (pięciokrotnie częściej przydarza się chłopcom). W węższym rozumieniu dysleksja to kłopoty z czytaniem.

Konsultacja: Anna Marczewska-Stręk, psycholog.

mtj_dopisek.gif


Reklama

Rozmawiaj z mamami przedszkolaków na forum!

Reklama
Reklama
Reklama