
Z jednej strony pomoc dziecka cieszy cię. „Jest takie kochane, uczynne i mądre" – myślisz. Z drugiej, wydaje ci się, że to nieludzkie, by dziecko musiało sprzątać. Co innego dać mu pobawić się miotełką, a inna sprawa kazać pozamiatać. W końcu dzieciństwo jest po to, by się bawić a nie pracować. No i jest jeszcze trzecia strona: po pomocy dziecka często (przynajmniej na początku) musisz zwyczajnie... posprzątać.
Dlaczego pozwalać dziecku na pomoc
Kiedy mama Basi zabiera się za ścieranie kurzu, mała bierze swoją szmatkę i macha nią nieskładnie po półkach. Kajtek uwielbia przyglądać się, jak jego babcia zagniata ciasto na pierogi. Kiedy pozwala mu w cieście wykrawać szklanką kółka, chłopczyk jest wniebowzięty. Dzieci rwą się do pomagania. Ale nie dlatego, że współczują ci, jak bardzo się męczysz podczas odkurzania czy gotowania. Po prostu bacznie obserwują rzeczywistość i chcą ją odwzorowywać, bo tylko w ten sposób mogą się czegoś nauczyć. Nasuwa się prosty wniosek: jeśli nigdy nie będą przygotowywać kanapek czy układać książeczek na półkach, nie będą potrafiły tego robić. I nie chodzi tu o same umiejętności, bo w końcu każdy dorosły umie wykonać podstawowe domowe czynności. Po prostu dziecko nienauczone utrzymywania porządku i pomagania domownikom, nie będzie miało takiego nawyku w dorosłości. A to potrafi uprzykrzyć codzienne życie.
Czy na pewno wiesz: Po co przedszkolakowi obowiązki?
Daj szansę dziecku, bo stanie się... leniwe
– Moja córka ciągle prosiła mnie, żebym pozwoliła jej pozmywać – opowiada mama Ali – W końcu któregoś razu ugięłam się, postawiłam przy zlewie krzesło i dałam do umycia talerze po śniadaniu. Po 15 minutach lania wody, kuchnia dosłownie pływała. To była katastrofa!
No cóż, nie od razu Kraków zbudowano... Nikt nie jest perfekcjonistą, wykonując coś pierwszy raz. Niby rodzice to wiedzą, ale często znajdują wymówkę, by tylko nie pozwolić dziecku na pomoc. Przypomnij sobie, jak ty reagujesz w podobnych sytuacjach. „Ja to szybciej zrobię", „Kochanie, nie mamy teraz czasu", „Może następnym razem" – ilość rodzicielskich wymówek jest całkiem spora. A ich konsekwencje? Dziecko po raz setny odesłane z kwitkiem w końcu przestaje prosić. Czasem może też przy okazji dowiedzieć się, że robi coś zbyt wolno, jest za mało dokładne, niezbyt staranne... To podcina skrzydła, prawda?
Czytaj też: Tego nigdy nie rób – 5 rzeczy niszczących samoocenę dziecka
Dziecko jest jeszcze za małe?
– Nie pozwalałam swojemu synkowi używać ostrego noża do krojenia ogórków w plasterki, choć mnie o to czasem prosił – mówi mama Krzysia – Jakież było moje zdziwienie, kiedy któregoś razu zobaczyłam w przedszkolu, jak mój syn razem z innymi dziećmi z radością kroją warzywa na sałatkę! A mnie się wydawało, że to zbyt niebezpieczne zajęcie dla czterolatka. Nie pozwalamy dzieciom na to, co naszym zdaniem może być dla nich groźne. I dobrze! Tyle tylko, że czasem mamy tendencję do brania swoich dzieci za młodsze niż są w rzeczywistości. Oczywiście dwulatkowi nie wręczymy ostrego noża, ale trzylatek może już używać noża z zastawy stołowej, a w wieku czterech lat pod okiem dorosłych pokroić ogórka na kolację.
Bezpieczeństwo nie polega wyłącznie na zabranianiu, ale także na pokazywaniu, jak bez ryzyka robić rzeczy niebezpieczne (czyli, jak kroić, włączać wtyczkę odkurzacza do kontaktu, a w późniejszym wieku także prasować czy przechodzić przez jezdnię).
Poznaj: Najgłupsze pomysły przedszkolaków – aż strach pomyśleć!