Sen z powiek spędza ci fakt, że twój maluch chodzi do przedszkola w kratkę z powodu częstych infekcji? Spokojnie! Ze świecą szukać dzieci, które w ogóle nie chorują! Układ odpornościowy dziecka kształtuje się od chwili narodzić i potrzeba kilku, jeśli nie kilkunastu lat, żeby się ustabilizował. Nie oznacza to jednak, że powinnaś rozłożyć ręce i czekać aż maluch „wyrośnie z chorowania”. Istnieją sposoby, które wspomagają działanie układu immunologicznego dziecka.

Reklama

Jak wspierać odporność przedszkolaka?

Przede wszystkim, jego organizm musi być dobrze odżywiony i wypoczęty. To stanowi podstawę zdrowia. Ogranicz słodycze, bułeczki i inne mniej zdrowe przekąski. Postaw na „prawdziwe jedzenie”, a więc:

  • warzywa i owoce,
  • pełne ziarno,
  • chude białko,
  • tłuste ryby
  • nabiał (jeśli oczywiście twoje dziecko nie zmaga się z nietolerancją laktozy).

Ważne, by w diecie malucha znalazły się kwasy omega-3, ale też probiotyki („dobre bakterie”) i prebiotyki (pożywka dla nich). Drugim kluczowym elementem jest sen – maluch powinien spać minimum 10 godzin. Mówi się, że dzieci w czasie snu rosną, ale to nie wszystko – one, tak jak i my dorośli, regenerują się w czasie snu. Po dobrze przespanej nocy maluch jest nie tylko mniej marudny, ale także bardziej skoncentrowany. To widać gołym okiem, jednak spokojny, zdrowy sen wspomaga także zdolności jego układu odpornościowego do walki z chorobotwórczymi drobnoustrojami. Trzecim czynnikiem na liście do odhaczenia są szczepienia. To one stanowią tarczę ochronną przed naprawdę groźnymi wirusami i chorobami.

3 zdrowe, zimowe nawyki

Większość rodziców potwierdzi, że to właśnie sezon jesienno-zimowy jest najtrudniejszy – wtedy dzieciaki łapią jedną infekcję za drugą, a rekordziści potrafią tygodniami siedzieć w domu. Dzięki Bogu, jeśli są to tylko drobne infekcje. Gorzej, gdy dojdzie do powikłań lub maluch zachoruje np. na zapalenie płuc czy grypę. Wtedy sprawa jest naprawdę poważna. Dobrze rozwijające się dziecko potrafi mieć katar nawet kilkadziesiąt razy w roku. To normalne, choć frustrujące. Dlatego warto wiedzieć, jak wspierać układ odpornościowy dziecka w tym szczególnym, zimowym okresie, by zredukować liczbę infekcji do minimum. Jeśli zrobiłaś rachunek sumienia i nie masz sobie nic do zarzucenia w kwestii powyższych zaleceń (dieta, sen, szczepienia), a twoje dziecko zalicza się do „chorowitków”, sprawdź, co jeszcze możesz (i powinnaś!) zrobić w sezonie jesienno-zimowym.

Po pierwsze: tran

Wzdrygasz się na samą myśl i już masz chęć krzyknąć, że twoje dziecko na pewno go nie przełknie? Najwyraźniej nie słyszałaś o preparatach z Domowej Apteczki. To trany, które charakteryzują się oryginalnym, owocowym smakiem (malinowy, mango-brzoskwiniowy oraz owoców tropikalnych), próżno szukać w nich posmaku ryby. Dzięki aksamitnej, emulsyjnej konsystencji są miłe dla podniebienia, ale też sprawiają, że składniki odżywcze preparatu lepiej się przyswajają. Co więcej, posiadają znak jakości Kidzone oraz Certyfikat Narodowego Instytutu Leków. To ważne, ponieważ powinnaś wybierać tylko bezpieczne produkty dla swojego maleństwa.

Zobacz także
materiały prasowe

Dlaczego tran jest tak istotny? Zalecenia Instytutu Żywności i Żywienia mówią o tym, że każdego dnia w diecie człowieka od 2. roku życia powinno znajdować się 250 mg kwasów omega-3. Tymczasem przeciętna dieta zawiera ich jedynie 150 mg. Ile tłustych ryb czy orzechów je twoje dziecko? No właśnie… Dzieci wymagają żywienia, które zapewni im witaminę D oraz kwasy omega-3 (DHA), których organizm nie potrafi syntetyzować samodzielnie. Olej z ryb (głównie dorsza atlantyckiego, ryb dorszowatych lub wątroby rekina) jest bogatym źródłem kwasów omega-3, ale także witamin A i D. Wszystkie te 3 składniki wspierają pracę układu odpornościowego, wspomagają także wchłanianie wapnia i prawidłową pracę mózgu. Żeby nie zrazić malucha do tranu, postaw na sprawdzony preparat. W teście smaku przeprowadzonym z udziałem 100 dzieci i ok. 50 rodziców Trany z Domowej Apteczki zajęły pierwsze miejsce.

materiały prasowe

Po drugie: hartowanie

Pogoda nie rozpieszcza, więc rezygnujesz z zabawy na świeżym powietrzu? To duży błąd. Im więcej czasu twój maluch spędza w ciepłym mieszkaniu i przesuszonym, domowym powietrzu, tym gorzej dla jego odporności. Pamiętaj – nie ma złej pogody, jest tylko nieodpowiednie ubranie. Zasada „na cebulkę” jest wciąż aktualna. Ubieraj malucha tak, byś mogła zdjąć mu jedną warstwę odzieży. Zauważ, że dzieci na dworze są w ciągłym ruchu, więc zupełnie inaczej odczuwają chłód – rozgrzewają się w czasie biegania na placu zabaw, a więc dziecku może być cieplej niż tobie. Może być też spocone, nawet jeśli ty siedzisz na ławce i rozcierasz zgrabiałe dłonie. To ważne, by maluch miał styczność z mroźnym powietrzem, wiatrem, a nawet deszczem. Wystawianie organizmu na działanie różnych niekorzystnych warunków atmosferycznych (oczywiście, wszystko z głową!) doskonale hartuje organizm i wzmacnia układ odpornościowy.

Po trzecie: pielęgnacja

Wracacie do domu, bo maluch ma czerwoną buzię? A czy aby na pewno prawidłowo zabezpieczyłaś jego skórę przed działaniem mrozu i wiatru? Rumieńce mogą być objawem przegrzania i dobrej zabawy, ale mogą także świadczyć o odmrożeniu skóry. Dlatego pamiętaj o każdorazowym nałożeniu kremu na każdą pogodę dla dzieci. Przedszkolakowi możesz także posmarować wargi pomadką ochronną, która jest bezpieczna dla dzieci. Podczas codziennej, domowej pielęgnacji zadbać o to, by skóra twojego dziecka była dobrze nawilżona i natłuszczona. Dzięki temu jest mniej skłonna do podrażnień, a przecież skóra jest pierwszą barierą ochronna organizmu.

Reklama

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Materiał powstał przy udziale marki Domowa Apteczka.

Reklama
Reklama
Reklama