Reklama

Dzieci różnie przeżywają śmierć bliskich osób. Strata najlepszego przyjaciela, jest dla 10-latka trudnym przeżyciem. Zrozpaczony chłopiec znalazł sposób, by pożegnać się z kumplem- Danielem. Napisany list włożył do butelki i wyrzucił do morza.

Reklama

"Drogi Danielu, jest mi bardzo przykro, że odszedłeś. Gdybyś żył, nadal gralibyśmy w piłkę, koszykówkę, czy baseball. Jestem w piątej klasie i byłeś moim najlepszym przyjacielem. Naszą ulubioną piosenką była Austin Moon. Mam nadzieję, że bawisz się dobrze z Jezusem".

Steve Mershon postanowił podzielić się tą historią ze wszystkimi, tak wielkie wrażenie na nim zrobiła. – Nazywam się Steve i znalazłem tę butelkę w piękny wtorkowy poranek 19 kwietnia. Drogi Jonathanie Torres, muszę Ci powiedzieć, jakim jesteś silnym małym facetem. Moi rodzice, przyjaciele i ja, jesteśmy dumni z ciebie i z tego co zrobiłeś. Daniel był szczęśliwym chłopcem, że miał takiego przyjaciela jak Ty – dodał.

Nie wiadomo skąd przypłynęła butelka i kiedy została wrzucona do morza. Steve uznaje za zrządzenie losu, że właśnie on odnalazł ją i to na kilka tygodni przed wypłynięciem w rejs. – Mam plan, by za kilka tygodni wypłynąć w rejs wielkim statkiem. Wezmę ze sobą butelkę z listem, dołożę do niej swój i kiedy znajdę najgłębszą, najpiękniejszą i najbardziej niebieską wodę, wrzucę Twój list z powrotem do wody, by ktoś inny mógł go kiedyś jeszcze przeczytać – mężczyzna zapewniał Jonathana.

W ciągu kilku dni, ponad tysiąc osób zachwyciło się tą historią, dziękując Steve’owi za piękną podróż i emocje, które dostarczył ludziom. – To nie dotknęło tylko mnie, ale wszystkich. Ludzie w ciągu kilku dni okazali wiele miłości – cieszył się ogromnie Steve Mershon.

Czy znasz podobną historię? Jeżeli tak, podziel się nią z nami. Pisz w komentarzach.

Reklama

Przeczytaj także: Wstrząsający list 8-latki na chwilę przed śmiercią z rąk ojca.

Reklama
Reklama
Reklama