10-latek z Ukrainy mógł się udusić, czekając w kolejce na granicy. Pomogli policjanci
Rodzina z ciężko chorym dzieckiem próbowała własnym samochodem przedostać się z Ukrainy do Polski. Oczekiwanie w długiej kolejce na granicy mogło okazać się niebezpieczna dla życia 10-latka. Chłopiec oddychał dzięki respiratorowi, który należy ładować co osiem godzin.
Zrozpaczona rodzina poprosiła o pomoc polskie służby, kontaktując się z punktem recepcyjnym w Lubyczy Królewskiej.
Akumulatory respiratora były już w połowie wyczerpane
Jak informuje sierż. szt. Małgorzata Pawłowska z KPP Tomaszów Mazowiecki: „Dyżurny tomaszowskiej policji otrzymał zgłoszenie z punktu recepcyjnego w Lubyczy Królewskiej z prośbą o udzielenie pilnej pomocy ukraińskiej rodzinie, która próbuje przekroczyć granicę z dzieckiem podłączonym do aparatury podtrzymującej jego funkcje życiowe. 10-latek wymagał szybkiego transportu do szpitala na terenie Polski, bowiem akumulatory respiratora w połowie były już wyczerpane”.
Nie było czasu do stracenia. Każda minuta z czterech godzin, które pozostały wyczerpania się akumulatorów, była na wagę złota.
Ukraińska karetka i polskie radiowozy uratowały dziecko
Najpierw ukraińska rodzina powiadomiła ukraińskie pogotowie. Karetka eskortowała samochód aż do granicy z Polską. Policjanci z KPP Tomaszów Lubelski pojawili się na granicy błyskawicznie. Następnie przejęli rolę eskorty. Pilotowali samochód z dzieckiem aż do granicy województwa lubelskiego z województwem świętokrzyskim. Tam przekazali pałeczkę policjantom świętokrzyskim.
Do szpitala w Kielcach udało się dotrzeć na czas. Na chłopca czekali już lekarze i pielęgniarki, by jak najszybciej otoczyć go opieką medyczną.
źródło: KPP Tomaszów Lubelski, TVN24
Piszemy też o: