10 sposobów jak przestać krzyczeć na dzieci!
Zrób eksperyment i przez 7 dni postaraj się nie pokrzykiwać na dzieci. Nie dasz rady? Pomożemy Ci. Przeczytaj co robić, gdy będziesz miała dość.

Dzieci są kochane, to wszyscy wiemy. Ale są też czasem nieznośne, marudne i nieposłuszne. Gdy już nie pomagają prośby, ani groźby, wtedy zaczynamy krzyczeć na nie. A potem ... mamy ogromne wyrzuty sumienia.
Pewna mama doszła do wniosku, że nie potrafi czasem zapanować nad wariującymi dziećmi. Zauważyła, że zaczyna krzyk traktować jako metodą wychowawczą. Było jej z tym bardzo źle, więc postanowiła przeprowadzić eksperyment. Tydzień bez pokrzykiwania na dzieci! To jest wyzwanie...
Jak poradziła sobie z zadaniem?
1. Kiedy byłam spokojna, moje dzieci słuchały mnie bardziej
Na początku były bardzo zaskoczone. Ja zresztą też. Patrzyły na mnie wyczekująco i szukały ukrytej kamery w pokoju. Widok mamy, nie ciskającej gromów z oczu, to dla nich nowość, ale zdecydowanie bardziej zaczęły słuchać tego, co do nich mówiłam.
2. Musiałam mówić do siebie w myślach
Musiałam sama siebie uspokajać w myślach, by nie krzyczeć. Dziecko, które zakłada buty przez 15 minut, bawiąc się przy tym wszystkim dookoła, jest szalenie irytujące.
3. Kiedy prosiłam o posprzątanie zabawek, nikt nie był smutny
Może dlatego, że nie pulsowała mi gigantyczna żyła na czole?
4. Moje krzyki zamieniłam na dziwaczne tańce i szalone odgłosy
Kiedy czułam, że mam już dość i zaraz zacznę krzyczeć, znalazłam na to sposób. Zaczęłam biegać dokoła pokoju wydając dźwięki jak kurczak. To był mój taniec frustracji, który dzieciom bardzo się podobał. I co najważniejsze, zachowałam się super, byłam miła i zabawna.
5. Moje dzieci szybko wybaczają
Mamo, jest ok! Po prostu następnym razem zapytaj nas o coś normalnym głosem :-) Czy to nie słodkie?
Zobacz także: Sprawdź jaką jesteś mamą!
6. Wzięłam tyle głębokich oddechów, że mogłabym spokojnie dopłynąć do Anglii i z powrotem
7. Zniżałam się do poziomu ich wysokości
Kiedy czułam, że będę krzyczeć, klękałam obok nich, patrzyłam im głęboko w oczy i wyjaśniałam spokojnie o co mi chodzi. A oni mówili, że mam brązowe oczy i piegi ;-)
8. Cały czas liczyłam do 10, a czasem dłużej :-)
Liczyłam do 10. Czasem nawet do 20. Czasami nawet dzieci liczyły ze mną :-) Czasem liczyłam spokojnie, czasem ostro. Czasem jak ktoś nawiedzony, albo jak ktoś, kto stracił zmysły. Liczyłam dotąd, aż się uspokoiłam, albo już nie mogłam dłużej.
9. Wychodziłam z pokoju, by się uspokoić
10. Eksperyment zbliżył mnie i dzieci do siebie
Może to zabrzmi staromodnie, ale tak właśnie było. Kiedy zamieniłam się w spokojnego misia, dzieci zaczęły chętniej się do mnie przytulać.
Nie krzyczeć na dzieci- to bezustanna praca. Na pewno wymaga ogromnego samozaparcia, ale jak już się nauczymy panować nad emocjami, dostrzeżemy jak miło jest ... nie krzyczeć!
Przeczytaj także: Jak być najlepszą nieidealną mamą?