Reklama

Ta historia jest niewiarygodna! Podczas obiadu na szkolnej stołówce 6-latek ugryzł koleżankę tak mocno, że dziewczynka straciła kawałek palca. Zamiast zabezpieczyć opuszek i jak najszybciej zawieźć dziecko do szpitala, placówka nie zrobiła nic. Szkolna pielęgniarka zadzwoniła do matki małej Patrycji i powiedziała tylko, że dziewczynce trzeba założyć dwa szwy.

Reklama

Rana do kości

Mama nie mogła jej sama odebrać. Chciała przysłać do szkoły swoją starszą córkę, 20-letnią siostrę Patrycji. Nauczycielki zdecydowały, że będzie lepiej, jeśli dziecko samo wróci do domu. Autobusem. Zanim to się stało, dziewczynka spędziła w szkole 3 godziny z odgryzionym palcem.

W domu okazało się, że palec małej jest zmasakrowany. Rodzina natychmiast odwiozła ją do szpitala. Lekarze też nie kryli zdumienia, gdy opatrywali ranę. Była do samej kości! Palec udało się uratować, ale możliwe, że będzie zniekształcony.

100 tys zł. zadośćuczynienia

Teraz rodzina domaga się odszkodowania od szkoły. Do Urzędu Gminy w Olszewie-Borkach wpłynęło wezwanie do zapłaty 100 tys. zł. zadośćuczynienia. To urząd odpowiada za działanie szkół i przedszkoli, dlatego tam trafiło pismo. Być może powiadomiona zostanie też prokuratura.

Matka Patrycji jest oburzona sytuacją. Pani wychowawczyni zaoferowała swoją pomoc, ale pani dyrektor szkoły nie odzywała się, nie zadzwoniła do nas. Panie z przedszkola też mają samochody, mogły zawieźć córkę do szpitala – powiedziała portalowi eostroleka.pl.

Dziewczynka jest przestraszona, po wydarzeniu wymiotowała. W przeciwieństwie do niej, sprawca zupełnie się nie przejął tym, co zrobił.

Reklama

Szkoła na razie nie odniosła się do sytuacji. Od jej reakcji zależą kolejne kroki prawne, które podejmie rodzina. Sprawa jest w toku.

Reklama
Reklama
Reklama