Bezdzietność z wyboru to wciąż niezgłębiony temat – brakuje badań i konkretnych danych o tym, ile osób świadomie rezygnuje z dzieci, a także jakie są ich powody. Dla jednych rezygnacja z rodzicielstwa to egoizm i bezmyślność, dla innych świadomy, przemyślany wybór, a jeszcze dla innych – konieczność. W kontekście tej ostatniej grupy coraz częściej przywołuje się filozofię antynatalizmu. Na czym ona polega i kim są antynataliści?

Reklama

Antynatalizm: co to takiego?

Antynatalizm to stanowisko filozoficzne, według którego prokreacja jest moralnie zła. Osoby, które wyznają tę filozofię, uważają ludzki gatunek za nieudany. Twierdzą, że jesteśmy zepsuci, a rozmnażając się, popełniamy zbrodnię. Antynataliści mogą nawet żałować, że w ogóle się urodzili.

W ostatnich latach głośno było o 29-letnim dziś (dane z 2021 roku) biznesmenie z Bombaju, który zamierzał pozwać swoich rodziców za to, że go powołali na świat. „Ludzkość nie ma sensu. Tyle osób cierpi. Jeśli ludzkość wyginie, Ziemia oraz zwierzęta będą szczęśliwsi. Będzie im lepiej bez nas, a żaden człowiek nie będzie cierpiał” – mówił Raphael Samuel w rozmowie z BBC.

Z kolei w 2014 roku temat antynatalizmu podjęła lekarka Pippa Hayes. „Nadmiar dzieci szkodzi środowisku. Zostałam wysterylizowana po tym, jak urodziłam drugiego syna, ponieważ wierzyłam, że nie mam prawa do posiadania więcej niż dwojga dzieci” – mówiła cytowana przez „The Guardian”. Jej zdaniem lekarze powinni wręcz zachęcać ludzi do tworzenia niedużych rodzin.

Antynatalizm nie jest nowym zjawiskiem: już w starożytności filozofowie uważali, że człowiek jest z natury istotą złą, więc nie powinien się rozmnażać. Z biegiem czasu antynataliści skupili się również na kwestii cierpienia. Twierdzili, że skoro nasze życie jest pełne problemów i prowadzi jedynie do śmierci, nie powinniśmy skazywać na nie innych ludzi.

Zobacz także

W opozycji do antynatalizmu stosowany jest termin natalizm. Nataliści opowiadają się za wzrostem liczby ludności, aby osiągać cele ważne dla całego kraju.

Antynataliści w Polsce

Czy w Polsce przybywa antynatalistów z wyboru? Sądząc po rosnącej popularności grup przeciwników prokreacji w mediach społecznościowych (choć nie są to dane naukowe poparte badaniami), można przypuszczać, że prawdopodobnie tak.

„Rodzisz dzieci dla siebie, dla swoich potrzeb, zachcianek, z egoizmu. Albo pod naciskiem rodziny, rodziców i teściów, którzy chcą być dziadkami, rodzeństwa, przyjaciół, znajomych, którzy dopytują, chcą być ciociami i wujkami. Może nawet pod naciskiem spowiednika, albo za 500 plus od rządu” – to tylko jedna z wielu podobnych opinii z jednego z forów internetowych.

Spadek liczby urodzeń w naszym kraju ma z pewnością wiele przyczyn. Przyrost naturalny w Polsce jest ujemny od 2013 roku, jednak 2020 rok był pod tym względem wyjątkowo niekorzystny: zarejestrowano 355 tys. żywych urodzeń (najmniej od 2004 roku i o 20 tys. mniej niż w 2019 roku). Statystyki mogą wskazywać, że w Polsce przybywa antynatalistów, są to jednak spekulacje niepoparte badaniami.

Antynatalizm ekologiczny rośnie w siłę

Coraz częściej słyszy się o antynatalistach klimatycznych. Antynatalizm ekologiczny (inaczej antynatalizm klimatyczny) zakłada, że ziemia jest obecnie zbyt przeludniona, żeby można było myśleć o dalszym rozmnażaniu.

Argumentacja antynatalistów klimatycznych brzmi całkiem logicznie: wg naukowców ze szwedzkiego Uniwersytetu w Lund jedno dziecko w USA to 58,6 tony szkodliwych emisji rocznie. To nie wszystko: jedna rodzina, która rezygnuje z kolejnego potomka, ma taki sam wkład w ekologię, jak 684 nastolatków, którzy zobowiązaliby się do końca życia obsesyjnie dbać o recykling. Zgodnie z tymi danymi prokreacja to najbardziej nieekologiczne działanie człowieka.

Antynataliści ekologiczni uważają, że jako ludzkość wyrządzamy krzywdę naszej planecie. Przekonują, że za kilkadziesiąt lat Ziemia nie będzie nadawała się do życia. Są zdania, że w tak niepewnych czasach (z groźbą głodu, braku dostępu do wody pitnej, migracji klimatycznych) nie powinniśmy skazywać kolejnych pokoleń na cierpienia. W skrajnych przypadkach (tak jak wspomniany Raphael Samuel) antynataliści klimatyczni żałują, że sami przyszli na świat.

Źródło: stat.gov.pl, The Guardian

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama