Apatia, depresja – dzieci załamane nauką zdalną! I my, rodzice, też jesteśmy temu winni!
Nauka zdalna odciska swoje piętno na kondycji psychicznej uczniów – nawet tych najmłodszych! Dzieci coraz częściej skarżą się na lęki, negatywne myśli i bóle psychosomatyczne.
Uczniowie coraz gorzej radzą sobie z izolacją na skutek pandemii. Skarżą się na dolegliwości psychosomatyczne i zmiany nastroju. Nauka zdalna uniemożliwiła im prawidłową socjalizację i nawiązywanie relacji z rówieśnikami, ale także z nauczycielami.
Nauka zdalna oczami dzieci
„Gdy ostatnio dowiedzieliśmy się, że musimy przejść znów na zdalne nauczanie, to w klasie usłyszałam taki krzyk rozpaczy, bo wiadomo, że dzieci wolą być ze sobą w klasie” – wyznała nauczycielka z Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 9 w Poznaniu.
Najmłodsze klasy mają największy problem ze zrozumieniem przyczyn takiej sytuacji, jednak nastoletni uczniowie, choć rozumieją, że izolacja jest niezbędna, zmagają się z wieloma zagrożeniami.
Bez dostępu do rówieśników, młodzi ludzie zaczynają się wycofywać z życia społecznego i przenosić je do sieci. Zaczynają doświadczać stanów depresyjnych, apatii, nie mają ochoty w ogóle wstawać z łóżka na zajęcia.
Samotność w sieci
Pani Dorota, mama dwójki dzieci, podzieliła się swoimi doświadczeniami: jej syn uczęszczający do szóstej klasy radzi sobie dobrze, jednak córka w pierwszej klasie liceum zmaga się ze znacznym spadkiem motywacji widocznym w ocenach.
Sami uczniowie jednak skarżą się nie tylko na nauczanie zdalne, ale także samotność w domu. Rodzice, którzy wcześniej powierzali rozwój społeczny dziecka szkole i rówieśnikom, nie musieli poświęcać dorastającym dzieciom tyle czasu. Problem w tym, że teraz też tego nie robią, a dzieci pozostawione są same sobie w cyfrowym świecie.
„Jak rozmawiam z nastolatkami, bo szczególnie oni się dzielą swoimi doświadczeniami, to oni mówią, że czasem by wystarczyło, żeby ktoś im przyniósł herbatę i z nimi usiadł na pięć minut” – opowiada Justyna Suchecka z TVN24.
Obawy te potwierdza psychiatra Maja Herman z WUM: „Nie chodzi o to, żeby cały dzień wisieć nad dzieckiem, ale to pół godziny poświęcić, nawet na to, aby on czy ona pokazała, co ogląda na YouTube albo innym medium społecznościowym”.
Pani Dorota zdecydowała się więc na wizytę u specjalisty, a po jego rekomendacji – na terapię rodzinną. Eksperci są zgodni, że jeśli kwestia dotyczy całej rodziny to cała rodzina choruje razem z pacjentem. Problem trzeba naprawić u podstaw, aby móc z nim walczyć.
Psychologowie więc przestrzegają rodziców: bacznie obserwujcie dzieci i nie bagatelizujcie żadnego sygnału!
Źródło: tvn24.pl
Zobacz też: