Zdarzenie na swoim Facebookowym profilu opisali ratownicy z beskidzkiego Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Najpierw CSR Szczyrk otrzymało zgłoszenie, że dwulatek dostał ataku padaczki. Chwilę później dyżurny odebrał kolejny telefon - dziecko jest nieprzytomne i nie oddycha. Na miejsce zdarzenia został natychmiast wysłany zespół ratowników karetką GOPR oraz śmigłowiec LPR. Drogą dojazdową na Halę Boraczą wyjechał również ZRM.

Reklama

Na całe szczęście w tym samym czasie jeden z turystów podjął resuscytację dziecka, która przywróciła mu funkcje życiowe, zanim dotarli ratownicy. 2-latek śmigłowcem został przetransportowany do szpitala. W poście ratownicy zaznaczyli, że to "dzięki postawie turysty dziecko zostało uratowane."

Jaki jest numer ratunkowy? Warto to wiedzieć!

Przed nami sezon urlopowy i coraz częściej będziemy wyjeżdżać. Jednym z kierunków chętnie obieranych przez rodziny są nasze polskie góry. Piękne okoliczności przyrody i wiele ciekawych szlaków zachęcaj do wypraw. Jednak warto pamiętać, że góry są nie tylko piękne, ale i niebezpieczne. Jak pokazuje ta historia, mogą się także wydarzyć zupełnie nieprzewidziane rzeczy. Wybierając się więc w góry, warto wiedzieć nie tylko, jak udzielić pierwszej pomocy, ale także jak wezwać pomoc.

Na początek zapisz w telefonie numer ratunkowy 601 100 300 lub 985. Są to numery ratunkowe działające w polskich górach. Przed wyprawą koniecznie poinformuj kogoś, gdzie dokładnie się wybierasz: zostaw kartkę, poinformuj bliskich przez telefon lub osobę od której wynajmujesz kwaterę. Choć jest to stara, niepisana metoda, to warto o niej pamiętać, bo może ocalić życie tobie i twoim bliskim.

Zobacz także

Ratownicy GOPR/TOPR, aby wyruszyć z pomocą w góry do osób jej potrzebujących, muszą otrzymać zawiadomienie o zaistniałym wypadku czy też zaginięciu kogoś. Kluczowa w tym przypadku jest lokalizacja, dlatego podczas wyprawy warto kontrolować swoje położenie. Dla pewności możesz dodatkowo zainstalować aplikację na telefon, która dokładnie określi twoje położenie.

Jak wezwać pomoc w górach?

Jeżeli nie możemy zadzwonić a warunki terenowe uniemożliwiają udanie się po pomoc, to możemy wezwać pomoc za pomocą światła i dźwięku. Międzynarodowy system wzywania pomocy na obszarze górskim polega na tym, że wysyłamy 6 sygnałów dźwiękowych lub świetlnych na minutę (czyli co 10 sekund), potem następuje minuta przerwy i cykl się powtarza. Warto pamiętać, że plecaki niektórych firm posiadają klamrę pasa piersiowego ze zintegrowanym gwizdkiem. Odpowiedź powinna wyglądać następująco: 3 sygnały na minutę (czyli co 20 sekund), następnie minuta przerwy. Ten sposób wzywania pomocy należy stosować w tych partiach górskich, z których będzie widoczny i słyszalny: Tatry, Babia Góra, Bieszczady, Karkonosze. Warto jednak wiedzieć, że w partiach zalesionych sygnały optyczne nie będą widoczne, a sygnały akustyczne mogą być tłumione przez drzewa.

mamotoja.pl/Adobe Stock

Przekazując wiadomość o wypadku ratownikowi dyżurnemu (985 lub 601 100 300):

  • przedstaw się,
  • postaraj się w miarę dokładnie określić miejsce, w którym jesteś,
  • zamelduj, co się stało,
  • opisz ile osób jest z tobą, ile osób jest poszkodowanych, czy są to osoby przytomne i czy został już udzielony jakikolwiek rodzaj pomocy,
  • powiedz, czy w tej chwili nadal jesteś w bezpośrednim zagrożeniu życia,
  • pamiętaj, że rozmowę zawsze kończy przyjmujący zgłoszenie ratownik.

W przypadku słabego zasięgu watro spróbować wysłać SMS na numer 601 100 300 z wyżej wymienionymi informacjami.

Sygnały dla pilota śmigłowca

W momencie, kiedy nadlatuje śmigłowiec, należy potwierdzić swoją potrzebę otrzymania pomocy:

  • „Tak, potrzebuję pomocy” – sylwetka na kształt litery Y (Yes) z obiema rękami uniesionymi do góry.
  • „Nie, nie potrzebuję pomocy” – sylwetka w kształcie litery N (No), czyli jedna ręka opuszczona, druga w górze (w zasadzie obojętnie, która).

PAMIĘTAJ! Każdy meldunek o zaginięciu lub wypadku ratownicy przyjmują i na każde wezwanie ruszają w góry. Nie nadużywaj ich ofiarności, gdyż w tym czasie mogą być naprawdę komuś potrzebni.

Źródło: Facebook, beskidyinfo.pl

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama