Amerykański dziennikarz Frank Sommerville podzielił się na swoim profilu na Facebooku historią, która według niego jest "jedną z najważniejszych lekcji rodzicielstwa".

Reklama

Mari Estelle Leavell poszła z synkiem na zakupy po zimowe buty. Była pewna, że chłopiec wybierze parę z Żółwiami Ninja albo Batmanem. Gdy maluch wybrał błękitne, błyszczące buciki z "Krainy lodu", była przerażona.

Buty tylko dla dziewczynek?

"Tańczy w swoich nowych butach i śpiewa Let it go na środku sklepu. A ja? Ja panikuję. Przez moją głowę przewijają się setki myśli. Co, jeśli ktoś mu będzie dokuczał? Jeśli ktoś pomyśli, że jest gejem?" – napisała Mari. Po 20 minutach usłyszała śmiech obcego mężczyzny. Mężczyzna powiedział, że maluch wygląda na szczęśliwego. Mari podzieliła się swoimi obawami, że nie chce, aby ktoś mu dokuczał. Wtedy nieznajomy powiedział coś, co powinien zapamiętać każdy rodzic: "Co jest ważniejsze: to, co myślą ludzie czy bycie szczęśliwym?".

"Jakim byłabym rodzicem, gdybym wychowała syna w przekonaniu, że musi odłożyć swoje szczęście na bok, żeby spełniać oczekiwania innych? Jakim byłabym rodzicem, gdybym mu powiedziała, że szczęście nie może wykraczać poza pewne granice? Jakim byłabym rodzicem, gdybym nie zachęcała go do odkrywania niewinnych, dziecięcych zainteresowań i własnej wyobraźni? Jakim byłabym rodzicem, gdybym kłamała i chroniła go przed rzeczywistością, przed tym, że ludzie gadają, są okropni, wyśmiewają się z innych? Co z tego, że mój syn może być gejem?! Mój syn jest moim synem i moja miłość do niego nigdy się nie zmieni" – dodała Mari.

Zobacz także

Szczęście dziecka jest najważniejsze

Miłość do dziecka nigdy się nie zmieni – o tym wie każda mama. Przykład Mari uczy, że nie można chronić dziecka za wszelką cenę i odbierać mu radości tylko dlatego, że komuś może się to nie spodobać. Mari ma rację – ludzie gadają, ludzie się wzajemnie obrażają i potrafią być dla siebie okrutni. Zadaniem rodzica jest nauczyć dziecko, że jest wartościowym człowiekiem, niezależnie od tego, co mówią inni. To, jakimi zabawkami bawi się dziecko lub jakie ubranka mu się podobają, nie świadczy o jego orientacji seksualnej!

Nie każda mama postąpiłaby tak, jak Mari – taka postawa wymaga ogromnej odwagi. Jak zachowałybyście się w takiej sytuacji? Chroniłybyście dziecko czy pozwoliłybyście mu cieszyć się z takiej drobnostki, jak błękitne buty z Elsą i Anną?

Reklama

Czytaj także: Felieton matki: Chciałam tylko kupić moim dzieciom buty!

Reklama
Reklama
Reklama