"Byłam w drodze do szpitala, żeby urodzić dziecko, które już nie żyło..."
Pośród nas żyją prawdziwe Anioły.
Na Facebooku Love What Matters pojawił się poruszający list, który powinna przeczytać każda mama. Czasem tak niewiele potrzeba, żeby pomóc drugiemu człowiekowi...
"Dziękuję ci z głębi serca"
To list otwarty do Jo, wspaniałej ekspedientki, która obsługiwała mnie dziś rano w Best and Less.
Nie znałaś mnie. Przyszłam do sklepu rano, żeby oddać kilka rzeczy, które kupiłam dla mojego nienarodzonego jeszcze dziecka. Powiedziano mi, że nie mogę ich zwrócić, bo nie mam przy sobie karty, którą płaciłam. Całkowicie się rozkleiłam i wyjaśniłam, że rzeczywiście jej nie mam, że jestem w drodze do szpitala, żeby urodzić dziecko, które już nie żyje, że chciałam zwrócić te rzeczy, bo nie chcę na nie patrzeć i nie chcę tego załatwiać po powrocie do domu. Jak tylko to powiedziałam, zobaczyłam na twojej twarzy szczerość. Zawołałaś kierownika, żeby nagiąć zasady i oddać mi moje pieniądze.
Zapytałaś, czy mam kocyk, żeby owinąć w niego moje maleństwo. Nie miałam. To była jedna z rzeczy, które miałam kupić. Podeszłaś do mnie i mnie uściskałaś, pozwoliłaś mi się wypłakać na swoim ramieniu. Zabrałaś mnie do sekcji z kocykami, pomogłaś mi w wyborze. Miękki, niebieski kocyk w chmurki. Doskonały.
Przy kasie nie pozwoliłaś mi zapłacić. Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Powiedziałam ci, że jesteś aniołem, że brakuje mi słów, jak bardzo jestem ci wdzięczna. Płakałam całą drogę do szpitala. Siedziałam przed budynkiem przez 15 minut i płakałam w kocyk mojego dziecka. Nie znam cię, nawet nie znam twojego imienia. Chcę, żebyś wiedziała, jak bardzo jestem wdzięczna, że cię poznałam i za to, co zrobiłaś dla mnie i dla mojego małego Sammy'ego.
Chcę, żebyś wiedziała, że ten kocyk dodał mi otuchy, kiedy miałam skurcze i kiedy mogłam go nim owinąć, kiedy się urodził. Nigdy nie zapomnę tego, co zrobiłaś dla mnie i dla mojego dziecka. Jesteś prawdziwym aniołem i dziękuję ci z głębi serca.
Ten list to prawdziwy wyciskacz łez. Nie znamy historii ludzi, których mijamy na swojej drodze, prawdopodobnie nigdy nie poznamy. Zgadzam się z Jacintą – wśród nas żyją anioły.
Czytaj także: Gdy będziecie płakać ze zmęczenia, przypomnijcie sobie o mnie