Foteliki samochodowe dla dzieci będą dostępne w autach na wynajem popularnego operatora carsharingu Panek. I choć to pozornie dobra wiadomość oraz duże udogodnienie dla rodziców korzystających z wynajmowanych samochodów, to w rzeczywistości dzieci podróżujące w ten sposób będą narażane na spore niebezpieczeństwo.

Reklama

Carsharing Panek z fotelikami dla dzieci

Firma Panek oferuje samochody na wynajem w całej Polsce. Podróż wynajętym samochodem to wygodne i dość tanie rozwiązanie dla osób, które nie posiadają auta, albo chwilowo nie mają dostępu do swojego samochodu. Teraz na polskie ulice ma wyjechać pierwsza partia samochodów Fiat 500 wyposażonych w foteliki samochodowe, aby zachęcić do korzystania z usługi także rodziców z dziećmi. Dodatkowy fotelik w samochodzie ma być dostępny za darmo.

Brzmi dobrze, ale ta oferta tylko pozornie jest tak atrakcyjna. Panek umieścił w swoich samochodach foteliki typu booster, czyli po prostu... zwykłe podkładki samochodowe bez oparcia i bocznej ochrony. Podstawki, jakie Panek proponuje klientom, to model Caretero Puma dla dzieci o wadze 15-36 kg, który wprawdzie posiada wszystkie niezbędne certyfikaty, ale daje tylko złudne poczucie bezpieczeństwa.

Podkładka czy fotelik do samochodu?

Wiodący producenci fotelików samochodowych (Britax Romer, Maxi-Cosi, Concord) już dawno wycofali się z pozwolenia na demontowanie swoich fotelików z grupy 15-36 kg i użytkowanie ich bez wysokiego oparcia, które gwarantuje najlepszą ochronę dla głowy i szyi dziecka podczas wypadków samochodowych. Podkładka do samochodu jest wygodna, lekka i tania, ale nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem. Nie dość, że nie ma zagłówka ani ochrony bocznej, to brak jej też pasów dostosowanych do ciała dziecka, przez co pas samochodowy uciska kręgosłup szyjny lub brzuch, gniotąc narządy wewnętrzne. Dziecko zawsze powinno podróżować w foteliku samochodowym dobranym do jego wagi i wzrostu!

Zobacz także

A co się dzieje, gdy dziecko podczas zderzenia bocznego siedzi na podkładce samochodowej? Na filmie poniżej wyraźnie widać, że przez brak zagłówka głowa dziecka nie jest dostatecznie chroniona i dochodzi do ciężkich urazów. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda, gdy dziecko korzysta ze styropianowego podwyższenia − to jedynie ochrona przed mandatem dla rodziców!

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama