Charlie Gard nie żyje. „Czas został zmarnowany” – mówi ojciec dziecka
4 sierpnia skończyłby pierwszy rok swojego życia. Wczoraj zmarł w hospicjum.
Walka o życie Charliego Garda trwała nieprzerwanie od roku. Rodzice chłopca, który cierpiał na syndrom wyczerpania mitochondrialnego DNA, walczyli przeciwko wyrokom sądów, władzom szpitala i Europejskiemu Trybunałowi Praw Człowieka.
Papież na Twitterze: "Zawierzam Ojcu małego Charliego i modlę się za rodziców oraz osoby, które go kochały"
Rzadka choroba, na którą cierpiał Charlie Gard nie pozwalała mu widzieć, słyszeć i poruszać się samodzielnie. Przez okrągły rok rodzice: Connie Yates i Chris Gard szukali pomocy wśród brytyjskich i amerykańskich lekarzy. Walczyli, aby nie odłączano go od aparatury podtrzymującej życie i aby dano im możliwość wzięcia udziału w terapii eksperymentalnej w Stanach Zjednoczonych. Tymczasem władze szpitala poprzez sąd chcieli zmusić rodziców do podjęcia decyzji o eutanazji, bo niczego nie da już zrobić, a zmiany w mózgu dziecka są nieodwracalne. Nie zgodzili się na to. Z sądem apelacyjnym przegrali dwukrotnie. Historia Charliego obiegła cały świat. W czasie wcześniejszych rozpraw i przez ostatni miesiąc pod sądem odbywały się manifestacje w obronie jego życia. Do walki włączył się sam Papież Franciszek, a nawet Donald Trump.
Wczoraj chłopiec został odłączony od aparatury, a świat pogrążył się w modlitwie razem z Papieżem.
Przeczytaj także: O tym chłopcu mówi cały świat! Charlie Gard dostał szansę, by żyć!
Nie pozwolono mu odejść w domu
Ostatnia batalia, jaka rozegrała się w tym tygodniu toczyła się o to, aby chłopczyk mógł odejść w swoim domu, u boku rodziców. Nawet na to nie zgodził się sąd. Został przetransportowany do hospicjum i tam nastąpiło ostateczne pożegnanie. W oświadczeniu rodzice napisali:
„Po obejrzeniu wyników ostatniego rezonansu magnetycznego i wyników badania EEG zdecydowaliśmy, że pozwolimy naszemu synowi odejść, żeby mógł być z aniołami. Na leczenie jest po prostu za późno. Czas w dużej mierze został zmarnowany.
Charlie, mamusia i tatuś bardzo Cię kochają i zawsze będą Cię kochać. Nie daliśmy rady Cię ocalić. Śpij słodko dziecko, nasz piękny chłopczyku. Kochamy Cię!”
Rodzice przyznali, że ostatnie 11 miesięcy były dla nich najlepszymi, najgorszymi i najbardziej zmieniającymi ich życie miesiącami. Rozdzierającą decyzję o odłączeniu Charliego od aparatury podjęli z wielkim trudem i z myślą o tym, aby już więcej nie sprawiać mu bólu.