W czerwcu 1998 roku 4-letni wówczas Zhang Yangyang z prowincji Henan w Chinach został porwany przez handlarzy ludźmi. Według chińskich mediów chłopczyk został zwabiony kiełbasą i zupką chińską. Li Feng, matka chłopca, weszła w tym czasie na 10 minut do sklepu, żeby kupić makaron. Mężczyzna, który zabrał chłopca, powiedział mu, że jest jego krewnym.

Reklama

Długoletnie poszukiwania

Ówczesny mąż Li i jego rodzina obwiniali kobietę. Rok po uprowadzeniu syna małżeństwo się rozwiodło. Matka całe swoje życie poświęciła na poszukiwanie syna. Prowadziła je na własną rękę, jednak bezskutecznie. Wiele osób dostarczyło wskazówek w ciągu ostatnich 24 lat, ale żadna się nie sprawdziła. Kobieta otrzymała też dużo telefonów od oszustów, a niektórzy podszywali się pod Zhanga, żeby wyłudzić od niej pieniądze. Kobieta zaprzyjaźniła się także z innymi osobami, których dzieci zostały porwane i wykorzystywała każdą okazję, by rozpowszechnić informacje o zaginięciu syna.

„Gdybym zrezygnowała z szukania syna, nikt inny by tego nie zrobił. Moją największą nadzieją było znalezienie go” – powiedziała.

Chińskie media zainteresowały się sprawą dopiero rok temu – po tym, jak inni rodzice odnaleźli swoje dziecko po wielu latach poszukiwań.

Odnalezienie syna

„Yangyang, już jesteś dorosły, a ja szukam cię, odkąd mam 28 lat. Teraz mam 52 lata i prawie już nie mogę wytrzymać. Mam nadzieję, że skontaktujesz się ze mną, jeśli zobaczysz tę wiadomość” – ogłosiła mama chłopca.

Zobacz także

Sprawą zajęli się policjanci, którzy specjalizują się w porwaniach. Odnaleźli mężczyznę za pomocą technologii rozpoznawania twarzy, która jest w Chinach bardzo popularna. Następnie zostały przeprowadzone badania DNA, które potwierdziły, że odnaleziony mężczyzna jest synem Li.

Pierwsze spotkanie matki z synem

Pierwsze spotkanie matki z synem po wieloletniej rozłące było transmitowane na żywo w internecie. Spotkali się na międzynarodowym lotnisku Tianhe w Wuhan. Li Feng i Zhang Yangyang wpadli sobie w ramiona. Mężczyzna powiedział wtedy do swojej mamy: „Już wszystko w porządku, mamo”. Rozradowany pocałował też matkę w czoło.

Co działo się z chłopcem przez te lata? Jak podają media, Zhang został wywieziony do chińskiej prowincji Guangdong. Pracował na tropikalnej wyspie Hajnan jako robotnik napływowy.

Źródło: www.chinadaily.com.cn

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama