Chłopcy potrzebowali przeszczepu serca. „W medycynie nie ma cudów”
U jednego z nich wszystko zaczęło się po powrocie z wakacji u babci. Najpierw były wymioty i bóle brzucha. Później lekarz zauważył coś niepokojącego w pracy serca dziecka. Skończyło się przeszczepem serca, a wszystko prawdopodobnie wskutek powikłań po infekcji.
- Maria Nielsen
Chłopiec trafił do szpitala WUM w Warszawie. „W medycynie nie ma cudów, nie wiem jak to nazwać, ale po czterech dniach trafiło się nowe serce” – powiedział dziennikarzom „Wydarzeń” prof. Mariusz Kuśmierczyk, kierownik kliniki kardiochirurgii WUM.
16-latek, o którym mowa, prowadził wcześniej normalne życie. Wszystko zmieniło się po infekcji, prawdopodobnie COVID, którą niedawno przeszedł. Przeszczep się udał, chłopiec wraca do zdrowia.
Dobry znak w czasie operacji
Historia drugiego chłopca, także 16-latka, jest inna. W jego przypadku o wadzie serca wiadomo było od dawna. Młody pacjent wcześniej przechodził już różne zabiegi, które miały wspomagać pracę jego serca. W końcu jednak wszystkie mniej inwazyjne metody się wyczerpały – nastolatek miał tyle zrostów w klatce piersiowej, że jedynym sposobem na ratowanie jego życia była transplantacja serca. Ten zabieg także się udał, a nowe serce podobno ruszyło od razu, co według lekarzy wróży, że będzie dobrze i długo działać.
Dzieci są priorytetem dla lekarzy szpitala transplantacyjnego, który planuje wykonywać coraz bardziej skomplikowane zabiegi, w tym dwóch narządów naraz oraz transplantacje od żywych dawców.
Źródło: polsatnews.pl
Piszemy też o: