Ciąg dalszy historii Izy z Pszczyny. Lekarze bali się, że zostaną oskarżeni o nielegalną aborcję
Historia Izabeli z Pszczyny ma ciąg dalszy. Lekarze bali się konsekwencji prawnych w przypadku wykonania aborcji. Głos w tej sprawie zabrała Śląska Izba Lekarska oraz Rzecznik Praw Pacjenta.
Historia Izabeli z Pszczyny wstrząsnęła całą Polską. Teraz program „Uwaga! TVN” dotarł do nagrań sugerujących, że lekarze nie wykonali aborcji w celu ratowania życia matki, ponieważ bali się konsekwencji prawnych i tego, że zostanie im zarzucona nieuzasadniona terminacja płodu w związku z zaostrzeniem ustawy antyaborcyjnej.
Izabela z Pszczyny była w 22. tygodniu ciąży. Do tego czasu można mówić jedynie o wywołaniu poronienia. Dopiero od 23. tygodnia ciąży mówimy o wywołaniu porodu, bez względu na to, czy dziecko przeżyje.
Brak pomocy w odpowiednim czasie
Lekarze zwlekali wiele godzin z uznaniem, że stan kobiety zagraża jej życiu. Ona sama alarmowała w SMS-ach do swoich bliskich, że jej stan jest zły, jednak lekarze nie reagują ze względu na zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej.
O godz. 8.55 kobieta trafiła do szpitala. O godz. 11.34 z wyników badań ciężarnej wynikało, że ma: podwyższone CRP praz stan zapalny. O godz. 22.56 Izabela pisała do swoich bliskich: „Moje życie zagrożone, a ja mam czekać”. Około godz. 1 w nocy pacjentka miała wysoką gorączkę i bardzo niskie ciśnienie. Został podany paracetamol. O godz. 4.20 kobieta dostała nospę i relanium. O godz. 4.30 został podany lek przeciwzapalny. Około godz. 6 rano lekarze doszli do wniosku, że życie kobiety jest zagrożone. Było to 18 godzin po pierwszych objawach wstrząsu septycznego. Kobieta była już umierająca.
„Iza wysłała nam takie informacje, wszystkim po kolei, odnośnie tego, że dzięki właśnie ustawie ona musi czekać na to, aż serce dziecka przestanie bić. To nie jest tak, że ona sobie sama to nadinterpretowała. Ona musiała dostać taką informację od lekarzy” – wyznała szwagierka pani Izabeli.
„Tutaj rzeczywiście jest tak, że było kilkanaście godzin pobytu pacjentki w szpitalu. Od pełnego dobrostanu pacjentka przeszła w stan zagrożenia życia i doszło do zgonu. Być może osoby opiekujące się pacjentką nie miały do końca świadomości tego” – powiedział prof. Mirosław Wielgoś, Konsultant Krajowy w dz. Perinatologii.
Lekarze bali się oskarżeń o nielegalną aborcję
Szwagierka pani Izabeli po jej śmierci rozmawiała z lekarzem z Pszczyny. Rozmowa, podczas której kobieta próbowała się dowiedzieć, dlaczego terminacja ciąży nie została przeprowadzona wcześniej, została nagrana. Teraz nagranie zostało udostępnione w materiale programu „Uwaga! TVN”.
„Byłem ostatnio we Wrocławiu, gdzie wykład miał Krajowy Konsultant do spraw Ginekologii i Położnictwa. Jak doszedł do etapu poronienia na etapie 22. tygodnia, czy odpływania wód, powiedział, że ten temat przemilczy. Dlaczego przemilczy? Dlatego, że jest ustawa antyaborcyjna, która nie daje możliwości interwencji, czy usunięcia ciąży. Ja już pomijam kwestię światopoglądu, to nie jest moja ocena, ale powiem pani tak, że jesteśmy w pewnym klinczu formalno-prawnym” – powiedział jeden z lekarzy.
Słowa te skomentował prof. Krzysztof Czajkowski, Konsultant Krajowy Położnictwa i Ginekologii.
„Wydaje mi się, że to jest w ogóle odwracanie kota ogonem. Jeżeli jest zagrożenie życia matki, to wielkość ciąży nie ma w ogóle znaczenia”. Dodał także: „Jeżeli mówimy o zagrożeniu czyjegoś życia, to ratujemy to życie”.
Czy lekarze rzeczywiście nie mają żadnych wątpliwości w kwestii ratowania życia kobiet? „Mam nadzieję, że nie mają. A jak jest w rzeczywistości, to trzeba popytać lekarzy” – powiedział prof. Czajkowski.
Lekarze boją się skutków prawnych
Na dalszej części nagrania rozmowy z lekarzem z Pszczyny słychać: „Co ma zrobić lekarz, jeżeli dziecko żyje? Czy ma podjąć decyzję o prowokacji, w którym momencie? To są dyskusje, wie pani, nie chce mi się… Prowokować indukcję poronienia.... wtedy podlegamy pod paragrafy karne, że indukujemy poronienie”. „Indukowanie poronienia, czyli doprowadzenie do poronienia jest obarczone karą. Nie wolno tego robić”.
Szwagierka pani Izabeli w rozmowie z lekarzem zaznaczyła jednak, że takie postępowanie zagraża życiu kobiety. „Czytała pani ustawę antyaborcyjną?” – odpowiedział lekarz. Gdy kobieta zauważyła, że były przesłanki do cesarskiego cięcia, medyk skwitował to następująco: „Koledzy doszli do tego wniosku rano i tyle”.
Co na to Śląska Izba Lekarska?
Postępowanie w związku z sytuacją w szpitalu w Pszczynie prowadzi Śląska Izba Lekarska. Program „Uwaga! TVN” zaprezentował to nagranie również tam.
„Zaostrzanie odpowiedzialności prawnej rodzi wśród lekarzy postawy defensywne. Obserwujemy to, a jest to bardzo niepokojące. Trzeba postępować zgodnie z aktualną wiedzą medyczną, ale też wielokrotnie trzeba podejmować działania ryzykowne dla dobra pacjenta” – powiedziała Alicja van der Coghen ze Śląskiej Izby Lekarskiej.
„Nie może być tak, że lekarz będzie bał się podjąć konkretnych działań, ze względu na odpowiedzialność, że będzie myślał, czy za taki, a nie inny czyn, nie trafi do więzienia” – dodała.
Z kolei reakcja Rzecznika Praw Pacjenta była następująca: „Przepis ustawy o planowaniu rodziny i przesłanka o zagrożeniu życia matki funkcjonuje i nic się w tym zakresie nie zmieniło” – powiedział.
Dodał także, że powinien być zwiększony nacisk na edukację prawniczą personelu medycznego: „W mojej ocenie personel medyczny, zwłaszcza personel oddziału ginekologiczno-położniczego powinien położyć nacisk na edukację prawniczą i powinien sobie też w głowie przeprowadzić pewien proces. Proces polegający na tym, aby się zastanowić, w którym momencie dochodzi do zagrożenia życia lub zdrowia matki i można dokonać legalnej aborcji”.
Nie można od lekarzy wymagać wielkiego heroizmu
Na koniec przytoczymy ponownie słowa prof. Mirosława Wielgosia wypowiedziane dla programu „Uwaga! TVN”, który wyjaśnia, co może być przyczyną tego, że lekarze z tak dużym opóźnieniem zajęli się pacjentką. Są one swego rodzaju podsumowaniem całego zdarzenia, które miało miejsce w Pszczynie oraz obecnej sytuacji w naszym kraju w związku z zaostrzeniem ustawy antyaborcyjnej.
„Trudno mi powiedzieć, co może być przyczyną tego stanu. Możemy oczywiście teoretyzować. Wielokrotnie mówiłem o tym, że są obawy różnego rodzaju związane z obowiązującym prawem odnośnie wcześniejszego zakończenia ciąży” – powiedział.
„Nie można od pacjentek, ani od lekarzy wymagać wielkiego heroizmu i narażania siebie, swoich rodzin na różnego rodzaju konsekwencje decyzji, które mogłyby się być może okazać niezgodne z prawem. Nie mówię, że w tym przypadku taka sytuacja miała miejsce, ale mówiąc o możliwościach, które mogą się pojawiać, mogą wystąpić w takich sytuacjach, na pewno należy wziąć to pod uwagę, bo gdzieś tam z tyłu głowy na pewno jest ta presja” – dodał specjalista.
Źródło: TVN
Zobacz także: