Przez długi czas kobiety w ciąży, które były nosicielkami koronawirusa, nie miały poważnych objawów, a liczba przyszłych mam chorych na COVID-19 była niewielka. Nie było więc potrzeby tworzenia dla nich specjalnych oddziałów położniczych izolowanych (przystosowanych do potrzeb pacjentek covidowych). Nagłe pogorszenie nastąpiło jednak w lutym 2021. W dolnośląskim szpitalu w ciągu ostatniego tygodnia odbyło się 35 porodów covidowych.

Reklama

Diametralna zmiana w lutym

Od połowy lutego sytuacja całkowicie się zmieniła. W województwie dolnośląskim obowiązuje rotacyjna zmiana oddziałów położniczych, które sprawują opiekę nad pacjentkami z COVID-19. Wcześniej takich kobiet było 5-6 w ciągu miesiąca. Od lutego taką liczbę można było odnotować nie w ciągu miesiąca, a w ciągu dnia.

„Świadczy to o wzroście zachorowań związanych ze zwiększoną inwazyjnością wirusa, który przestał oszczędzać młodych. I tym samym ciężarne. Opracowaliśmy nowy, indywidualny schemat postępowania dla oddziału patologii ciąży, na którym mamy obecnie 20 pacjentek i 4 pacjentki na intensywnej terapii, które po porodzie walczą o życie” – mówi prof. Mariusz Zimmer, kierownik Kliniki Ginekologii i Położnictwa w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu.

„Przeżyliśmy wielkie tragedie. Rozwiązywaliśmy ciąże pacjentek w bardzo ciężkim stanie, na skrajnie niskiej saturacji, po czym matki były przekazywane w ręce anestezjologów. Niektóre z nich nadal przebywają na intensywnej terapii, podczas gdy ich dzieci są już w domu, z rodziną, i czekają na swoje mamy. Takich sytuacji życiowych nie doświadczaliśmy nigdy wcześniej” – informuje specjalista.

Przebieg COVID-19 u ciężarnych

Przebieg u kobiet ciężarnych z COVID-19 jest bardzo różny. Czasami wymagają one jedynie obserwacji, zdarza się jednak, że ich stan nagle się pogarsza.

Zobacz także

„Mamy pacjentki, które są nosicielkami wirusa i wymagają jedynie obserwacji. Jeżeli nie ma żadnych objawów choroby, mogą – jeśli taka jest decyzja lekarza – przebywać w domu. Jeśli pojawiają się jakiekolwiek objawy niewydolności oddechowej, są przyjmowane do szpitala. To konieczność, ponieważ niewydolność oddechowa może się dramatycznie pogorszyć w ciągu jednego dnia” – wyjaśnia prof. Mariusz Zimmer.

„Mieliśmy już sytuację, w której zastanawialiśmy się nad wypisaniem do domu pacjentki w ciąży, u której jedynym objawem była lekka chrypka, po czym następnego dnia trzeba było rozwiązywać ciążę, ponieważ nastąpiło nagłe załamanie oddechowe” – dodaje.

Sytuacje ekstremalne: wcześniejsze rozwiązanie ciąży

Zdarza się, że jedyną szansą na przeżycie dziecka w sytuacji, gdy jego mama jest leczona z powodu ciężkiego przebiegu COVID-19, jest wcześniejsze rozwiązanie ciąży – nawet jeśli jest to ciąża niedonoszona. Dzieci trafiają później do inkubatorów, a ich mamy są leczone z powodu covidowego zapalenia płuc.

„To są właśnie ekstremalne sytuacje, z którymi mamy teraz do czynienia” – mówi kierownik Kliniki Ginekologii i Położnictwa w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu.

Obowiązkowy reżim sanitarny

Szalenie istotne jest, żeby rodzice noworodków ściśle przestrzegali reżimu sanitarnego. Dzieci mam zarażonych koronawirusem rodzą się zdrowe, dlatego tak ważne jest, by do takich maleństw zbliżać się jedynie w masce (nawet podczas karmienia piersią). Zdarzały się przypadki, że po kilku tygodniach od wypisu niemowlęta wracały do szpitala – chore. To pokazuje, jak wielka odpowiedzialność ciąży na rodzinach.

Źródło: rynekzdrowia.pl

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama