W księgarniach i bibliotekach półki uginają się od propozycji dla najmłodszych. Świeżo upieczeni rodzice często nie mają pojęcia, jaka książka byłaby ciekawa dla malucha i decydują się na "sprawdzony" tytuł. Wśród baśni Charles'a Perraulta, Braci Grimm czy Andersena znajdziemy wiele klasycznych opowieści, na których sami się wychowaliśmy. Jednak czytając je swojemu maluchowi, można się bardzo dziwić...

Reklama

Czy to na pewno książki dla dzieci?

Pewna mama z Northumberland Park w Wielkiej Brytanii zażądała od szkoły do której chodzi jej sześcioletni syn usunięcia z listy lektur baśni o "Śpiącej królewnie". Dlaczego? Zdaniem kobiety bajka promuje "niewłaściwe" zachowania seksualne. Oszalała? Nie i co ciekawsze, ma rację! Wiele baśni, które kojarzmy z dzieciństwa, w rzeczywistości jest brutalnymi horrorami. Część z nich znamy w "ugrzecznionej wersji" lub jako dzieci zupełnie nie zwracaliśmy uwagi, jak bardzo są drastyczne. Robert Darnton w książce "Wielka masakra kotów" wyjaśnia, że np. "Śpiąca królewna" to w rzeczywistości historia o gwałcie. W pierwszych wersjach baśni księżniczka była wielokrotnie gwałcona i zanim się obudziła, urodziła kilkoro dzieci. Co więcej, gdy księżniczka w końcu się budzi (gryziona w piersi przez dzieci, żadnych pocałunków nie było!) to jej teściowa chce pożreć jej potomstwo.

Ale to nie jedyny dramat z domowej biblioteczki. Czy wiesz, że w pierwotnej wersji wilk brutalnie morduje babcię, której ciałem i krwią częstuje Kapturka. Nieświadoma dziewczynka ze smakiem zjada własną babcię. Następnie wilk nakłania dziewczynkę do rozebrania się i zaprasza ją do łóżka. Ostatecznie dziewczynka zostaje pożarta i nikt nie przychodzi jej na ratunek.

Krew się leje i dochodzi do brutalnych mordów także w "Jasiu i Małgosi". W oryginalne występuje diabeł i diablica, której dzieci podrzynają gardło. Natomiast w jednej z wersji "Kopciuszka" macocha próbuje zamordować pasierbicę i przypadkiem uśmierca własną córkę. Jeszcze innej wersji tej bajki, jedna z sióstr obcina sobie palce u nóg, a druga piętę, by tylko wsadzić nogę w maleńki pantofelek (sama pamiętam tę wersję i co ciekawsze, nigdy mnie to nie dziwiło).

Jaki morał z tej bajki?

Choć niektóre baśnie nawet do dziś brzmią bardzo drastycznie, warto pamiętać, że były pisane dawno temu i miały charakter edukacyjny. Jak dziwnie by to nie brzmiało, właśnie takie metody mieli ówcześni rodzice - nastraszyć dziecko. Maluch, który słuchał przerażających opowieści, miał zrozumieć, że należy się wystrzegać złych ludzi. Dziś preferujemy bajki bez przemocy i agresji i choć z pewnością warto wracać do klasycznych baśni, to także warto najpierw samemu przeczytać sobie lekturę i przypomnieć, o czym tak naprawdę byłą ta opowieść.

Zobacz także

Czym się kierujecie, wybierając książeczki dla dzieci? Napiszcie w komentarzach.

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama