Reklama

Nowe badania wskazują, że kobiety, które zostały mamami w okresie między listopadem a marcem, są mniej – tak, MNIEJ – narażone na depresję poporodową niż letnie i jesienne matki.

Reklama

Badania, przedstawione 21 października w Bostonie na konferencji Anesthesiology 2017 (dorocznym zjeździe Amerykańskiego Towarzystwa Anestezjologów), wywracają do góry nogami wszystko to, co do tej pory sądzono!

Co prawda, nadal nie wiadomo najważniejszego, czyli dlaczego zimowe i wczesnowiosenne mamy rzadziej cierpią na depresję niż te, które urodziły latem i jesienią. Naukowcy sugerują jedynie, że być może w letnio-jesiennym sezonie, kiedy zwiększa się nasza aktywność, młode mamy mają silniejsze poczucie izolacji i samotności. Zimą, kiedy naturalnie więcej siedzimy w domach, matki nie czują się aż tak wykluczone ze społeczeństwa, dzięki czemu łatwiej znieść im wyrzeczenia związane z opieką nad maleństwem.

Zobacz także: Jak nie pomylić baby blues z prawdziwą depresją poporodową?

Badania wykazały też, że na depresję bardziej narażone są matki wcześniaków, kobiety z wyższym BMI oraz te, które... nie korzystały podczas porodu ze znieczulenia (np. znieczulenia zewnątrzoponowego). Według autorów badania, dwa pierwsze przypadki łatwo wytłumaczyć większą liczbą powikłań zdrowotnych u dziecka lub matki, natomiast ostatni przypadek może wynikać z bólu porodowego i związanej z nim traumy poporodowej.

Co ciekawe, nie stwierdzono natomiast zależności między ryzykiem depresji poporodowej a rodzajem porodu – wbrew obiegowej opinii, jakoby kobiety rodzące przez cesarskie cięcie były bardziej narażone na kłopoty z psychiką.

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama