Dlaczego my, Polacy, mamy tak mało dzieci?
Prawie najniższy wskaźnik dzietności w Europie i najmniej zadowoleni z życia rodzice... na świecie! To polski krajobraz demograficzny wg Eurostatu. Czy może być lepiej?
Wg badań Eurostatu Polska jest w ogonie Europy, jeżeli chodzi o dzietność. Nie zapowiada się też, żeby rządowy program 500+ miał specjalnie poprawić sytuację.
Demografowie mówią, że żeby utrzymać liczbę ludności danego kraju na stałym poziomie, wskaźnik dzietności powinien wynosić min. 2,1. W Europie bliskim temu wynikiem może się pochwalić jedynie Francja (dokładnie 2,01). Polski wskaźnik dzietności to 1,32, czyli sporo poniżej unijnej średniej, która wynosi 1,58.
Dlaczego Polacy nie mają dzieci?
Od 1990 roku mamy w Polsce tzw. depresję urodzeniową. To znaczy, że wskaźnik dzietności jest poniżej 2. Po wyżu demograficznym lat 80. nastąpił spodziewany spadek urodzeń, ale w połowie lat 90. liczba rodzonych dzieci powinna zacząć rosnąć (wtedy wchodziły w wiek rozrodczy roczniki urodzone w wyżu). Tak się jednak nie stało.
Spadek urodzeń trwał aż do fatalnego 2003 roku, kiedy urodziło się w Polsce najmniej dzieci od czasu wojny – tylko 351 tys. (dane: raport GUS). Okazało się, że pokolenie wychowane w wolnej Polsce odłożyło decyzję o rodzicielstwie na później i postanowiło skorzystać z tego, co oferował świat. Intensywnie nadrabiało zaległości materialne, podróżowało, rozwijało się. W tej perspektywie rodzicielstwo nie wydawało się aż tak atrakcyjne i wiele osób decydowało się na dzieci dopiero po 30. roku życia (to duża zmiana w porównaniu z poprzednim pokoleniem, w którym normą było rodzenie dzieci przed 25. rokiem życia) lub wcale.
Dopiero w latach 2005-2009 wskaźnik dzietności nieco się podniósł. Liczba dzieci urodzonych wtedy przekroczyła 400 tys. Jednak od 2009 roku znów spada. Jedną z ważniejszych przyczyn tego stanu jest duża emigracja Polek w wieku rozrodczym na Zachód. Polska nie przyjmuje w to miejsce imigrantów, którzy często mają więcej dzieci niż mieszkańcy UE.
Nieszczęśliwi polscy rodzice
ONZ przygotowało aneks do Światowego Raportu Szczęścia 2015, w którym opisuje zadowolenie z życia mieszkańców poszczególnych krajów. W rankingu satysfakcji z życia wśród osób z dziećmi jesteśmy... 7. od końca! Bardziej nieszczęśliwi od nas są tylko mieszkańcy Kataru, Zimbabwe, Jordanii, Libii, Tunezji i Macedonii. Ale tak blado wypadamy nie tylko my – mieszkańcy wszystkich krajów dawnego bloku wschodniego zgłaszają niski poziom zadowolenia z życia z dziećmi.
Najwięcej radości z posiadania dzieci czerpią Skandynawowie oraz krajów mniej rozwiniętych – Czarnogóry, Kirgistanu.
Skąd Francuzi i Szwedzi mają tyle dzieci?
Sekret tych narodów polega na kombinacji kilku czynników:
- równości płci,
- skutecznej polityki prorodzinnej
- zapewnieniu odpowiedniego systemu opieki nad dziećmi
- stabilności ekonomicznej, która pozwala rodzicom nie drżeć o pracę i własną przyszłość
W państwach, których wskaźnik dzietności jest wyższy od naszego, rodzice dostają jakąś formę dodatku z tytułu posiadania dzieci. We Francji ulgi i pomoc bezpośrednia dla rodziny 2+2 wyniosła w zeszłym roku średnio 6,7 tys. euro rocznie. Dla porównania – w Polsce 530 euro.
Co może skłonić Polaków do posiadania większej liczby dzieci?
Eksperci mówią, że realny efekt programu 500+ będzie można ocenić dopiero za kilka lat. Jeżeli będzie on częścią szerszej polityki prorodzinnej, faktycznie może skłonić część osób do powiększenia rodziny. Co jeszcze pomogłoby polskim rodzicom? Stabilne warunki socjalne, w tym:
- dobra infrastruktura żłobkowa i przedszkolna i pewność, że dziecko będzie miało zapewnioną dobrą opiekę po zakończeniu urlopu rodzicielskiego,
- stałe warunki przyjmowania dzieci do żłobków, szkół, przedszkoli (a nie zmieniane z roku na rok, jak w przypadku 6-latków),
- ekonomiczna pewność bytu rodziców (pewność zatrudnienia, elastyczny czas pracy dla rodziców i jakaś forma pomocy finansowej państwa).
Czytaj też: Wzrostu urodzeń nie będzie, choćbyśmy się najbardziej starały