Dramat na koloniach w Białym Dunajcu. Dzieci były zmuszane do walk między sobą
Z relacji świadków wynika, że starsi chłopcy zmuszali młodsze dzieci do walk między sobą. W połowie turnusu w Białym Dunajcu miało też dojść do poważnego wypadku.
Wstrząsający materiał na temat turnusów wakacyjnych finansowanych przez Warmińsko-Mazurskie Kuratorium Oświaty ukazał się w programie „Uwaga”. Rodzice dzieci twierdzą, że w trakcie kolonii w Białym Dunajcu dochodziło do przemocy wobec dzieci.
Wstrząsające relacje świadków i rodziców
Informacje przekazały redakcji dwie matki chłopców. Jedna z nich, Beata Drabek, przyznała, że dowiedziała się o wszystkim dopiero trzy dni po powrocie 10-letniego Wiktora do domu. Wówczas dostała nagrania, na których widać, jak jej dziecko jest bite.
Syn, który był po powrocie wyobcowany i zamknięty w sobie, ostatecznie opowiedział jej, co wydarzyło się na turnusie. Starsi chłopcy mieli codziennie, przez cały wyjazd, zmuszać młodsze dzieci do walk.
„Tam widać otwarte okna, słychać krzyk dzieci, na który nikt nie reaguje. Starsi chłopcy organizowali »opiekę« nad młodszymi dziećmi za pieniądze. Działo się to w myśl zasady, że jeśli mi zapłacisz, to się tobą zajmę i nic ci się nie stanie” – relacjonowała pani Beata w materiale TVN.
Głos w sprawie zabrał także uczestnik wydarzeń, Nikodem. W rozmowie z reporterami przyznał, że spokojnie było tylko przez pierwsze trzy dni turnusu. Potem zaczął się dramat. „Starsi koledzy zaczęli mnie bić i robić mi inne rzeczy. Nie miałem jak się bronić, bo zawsze mnie atakowali we dwójkę. Zgłaszałem to pani, ale nie było żadnej reakcji. I tak przez siedem dni codziennie” – mówił 7-latek.
Doszło do groźnego wypadku
Na tym jednak nie koniec dramatycznych doniesień. Na koloniach w Białym Dunajcu miało też dojść do poważnego wypadku. 9-letnia dziewczynka spadła z 2-metrowego murku, w wyniku czego doszło u niej do urazu płatu czołowego i pojawienia się na głowie krwiaków.
Mama 9-latki dowiedziała się o zdarzeniu, gdy dziecko było w szpitalu w Zakopanem i niezbędna była zgoda rodzica do przeprowadzania tomografii głowy. Kiedy pani Agnieszka zadzwoniła do starszej córki (która również przebywała na turnusie), dowiedziała się, że opiekunka prosiła, by nie informować nikogo o całym zajściu.
Organizator kolonii nie odniósł się do żadnych z doniesień. W reportażu „Uwagi” powiedział jedynie, że wszystkie wymogi formalne (w tym m.in. liczba wychowawców na turnusie) zostały spełnione.
Zobacz też: