Reklama

Historię Ewy Gotowickiej (41 l.), o której donosi fakt24.pl, przeczytałyśmy z przerażeniem. Kobieta była w 7 miesiącu ciąży i nie spodziewała się, że akcja porodowa może się już rozpocząć. Na odejście wód płodowych było zdecydowanie za wcześnie, jednak coś zaczęło się dziać. Szybko trafiła do największego i najlepiej wyposażonego Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.

Reklama

Kiedy koło godziny 22. poczuła skurcze i ból, lekarz dyżurny, 32-latek Kamil Z., podał jej leki rozkurczowe, choć najprawdopodobniej poród już ruszył. Kobieta czuła, że dzieje się coś złego, a po lekach, które powinny przynieść ulgę było jeszcze gorzej. Wzywała lekarza, ale położne twierdziły, że „boleć musi, bo to poród”, a lekarz sam będzie wiedział kiedy przyjść. Kilkadziesiąt razy naciskała przycisk alarmu wzywając pomoc – niestety bezskutecznie, nikt się nie pojawił. Inne pacjentki wzywały pomoc do kobiety – nikt nie reagował. Lekarz rezydent był nieuchwytny, a lekarz nadzorujący spał w sali niedaleko. O 3 nad ranem pojawił się lekarz Kamil Z., po chwili wpadł też drugi lekarz, wybudzony ze snu. Zauważono nóżki dziecka i dopiero zabrano kobietę na porodówkę.

Do cięcia cesarskiego nie doszło, było już za późno. Dziecko było w ułożeniu pośladkowym i utknęło w kanale rodnym. Po urodzeniu nie dawało znaków życia. Stwierdzono czterokończynowe porażenie mózgowe. Dziś 1,5 roczna Karolinka samodzielnie nawet nie oddycha, nie rusza się, choć rośnie prawidłowo. Pani Ewa boi się, że nigdy nie usłyszy z jej ust „mama”…

Takie historie porodowe zawsze śledzimy z niepokojem i współczuciem. Wierzymy, że lekarze i położne zazwyczaj dokładają wszelkich starań, by pomóc rodzącym kobietom. Niestety czasami trudno się oprzeć wrażeniu, że w przypadku komplikacji, personel medyczny gubi rutyna. Położne i lekarz twierdzą, że nie popełnili błędu. Jak było rozsądzi sąd.

Czy nie można było w przypadku tego porodu zareagować szybciej i z większą empatią podejść do rodzącej? Z pewnością tak! Wszystkie kobiety wiedzą, że poród „musi boleć”, ale często czują intuicyjnie, gdy coś jest nie tak. Wystarczyło wysłuchać próśb i wołania o pomoc rodzącej.

Zobacz też:

Reklama

Źródło: fakt24.pl

Reklama
Reklama
Reklama