Reklama

W święta dzieci cieszą się z prezentów, a rodzice załamują ręce, gdy trzeba znaleźć w domu miejsce na kolejne zabawki – to sytuacja znana wielu rodzinom. Jak z tego wybrnąć, jeśli bliscy nie przyjmują sugestii, by ograniczyć liczbę prezentów albo chociaż kupować wartościowe rzeczy? Nasza czytelniczka opisała, jak to wygląda u niej w rodzinie. Po świętach jej dom zamienia się w graciarnię!

Reklama

Znowu góra nietrafionych prezentów. Moje dzieci dostają kręćka!

„Święta spędzamy zawsze w dużym rodzinnym gronie i oczywiście każdy za punkt honoru bierze sobie obdarowanie moich dzieci jak najgłośniejszym i najbardziej pstrokatym prezentem. Albo kilkoma! Co ja mam z tym wszystkim robić? Żeby jeszcze to były jakieś fajne, skromne i edukacyjne zabawki. Ale mam wrażenie, że moja rodzina kupuje pierwsze lepsze rzeczy ze sklepowych półek, byle tylko głośniej grały i mocniej się świeciły. Gdzieś w zakamarkach domu leży jeszcze hit z zeszłego roku – grający samochód, który po włączeniu kręci się w kółko. Totalnie bez sensu, a w dodatku można było od tego ogłuchnąć!

Nie inaczej było w tym roku. Wróciliśmy od rodziców dwa dni temu, a w przedpokoju jeszcze leżą nierozpakowane pudła. Córka dostała kilka brzydkich plastikowych lalek, w tym jedną, która po naciśnięciu guzika płacze wniebogłosy. Do tego jakieś niewiele warte bibeloty do makijażu. A przecież nie pozwolę się malować 4-latce! Dwuletni syn zachwyca się maskotką większą od niego, tak jakbyśmy mieli gdzie ją trzymać na 40 metrach kwadratowych. Nawet nie chcę myśleć o otwieraniu kolejnych paczek.

W dodatku dając takie prezenty, rodzina stawia nas z mężem w głupiej sytuacji. Dzieci je widzą, cieszą się, nie rozumieją, że to zabawki fatalne dla ich rozwoju albo zupełnie niepraktyczne. Więc jak mamy się ich potem pozbyć? Skoro już zdobyły sympatię dzieci, składujemy je na rosnącej wciąż górze w dziecięcym pokoju.

Próbowałam rozmawiać z rodziną, że może by się złożyć na jakiś jeden wspólny prezent, który my z mężem byśmy wybrali. Albo żeby każdy kupił to, co mu podpowiemy. Wszystko na nic. No bo przecież magia świąt polega na robieniu niespodzianek! Ale czy polega też na robieniu dzieciom wody z mózgu masą taniego badziewia?”.

Izabela

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama