„Dzięki 500 plus mogę nie pracować i być z dzieckiem. To najlepsze dla jego rozwoju” [LIST DO REDAKCJI]
Wcześniej myślałam, że też wrócę do pracy po macierzyńskim. Ale kiedy zobaczyłam, jak moja Marianka świetnie się rozwija w kontakcie ze mną, postanowiłam zostać w domu. To żaden powód do wstydu. W końcu mam 500 plus, na podstawowe rzeczy wystarczy. Współczuję matkom, które posyłają dzieci do jakichś podejrzanych placówek, a ich maluszki cierpią.
- redakcja mamotoja.pl
To oczywiste, że niektóre mamy pracują, a inne zostają z dziećmi w domu – każdy rodzic dokonuje własnego wyboru, najlepszego dla swojej rodziny. Nikogo nie oceniamy ani nie piętnujemy żadnej decyzji. Wśród mam panują jednak różne przekonania: czy opieka nad dzieckiem w domu jest lepsza niż posłanie go do przedszkola? A może jest odwrotnie? Gdzie dziecko lepiej się rozwija? Czy to źle, że w przedszkolu i żłobku częściej choruje? Do naszej redakcji przyszedł list, w którym mama czteroletniej dziewczynki zdecydowanie opowiedziała się po jednej ze stron. Co na ten temat sądzicie?
„Współczuję wam, pracujące mamy. W ogóle nie macie czasu dla dzieci” (list do redakcji)
„Moja córeczka ma już 4 lata, a jeszcze nigdy nie była w przedszkolu. I jestem z tego dumna! Chcę dla niej jak najlepiej, dlatego zostałam z nią w domu. Pewnie pomyślicie, że pisze do was jakaś nawiedzona, sfrustrowana mamuśka bez pracy. Nie, miałam świetną pracę na cały etat, jestem architektem po studiach i wielu szkoleniach. To jednak prawda, że dziecko wszystko zmienia. Kiedy na świecie pojawiła się Marianka, praca i kariera zeszły na dalszy plan, właściwie w ogóle przestały się liczyć. To przecież tylko kilka lat, gdy maluszek potrzebuje nas, matek, najbardziej. Opieka mamy jest dla niego najlepsza. Chyba każdy to przyzna? Dlatego po urlopie macierzyńskim rzuciłam pracę. Tak po prostu. Decyzja przyszła łatwo, dobro córki jest najważniejsze.
Dlaczego nie żłobek ani przedszkole? Już ja wiem, jak wygląda opieka w takich miejscach i nikt mnie nie przekona, że to dobre dla malutkiego dziecka, które potrzebuje mamy. Widziałam zapłakane maluszki, kiedy raz poszłam na dni otwarte do przedszkola w naszej okolicy. Serce pęka! Jak dziecko ma się rozwijać, uczyć świata, gdy jest całe zalęknione i zdezorientowane? Ja nigdy nie oddam dziecka w ręce niekompetentnych przedszkolanek. Dobrzy nauczyciele? Może się zdarzają, ale nie będę eksperymentować na moim dziecku. Jestem z Marianką 24 godziny na dobę i widzę, że córka rozwija się idealnie.
I jeszcze druga rzecz – choroby! Nie rozumiem, jak można wierzyć, że te wszystkie zarazki są maluszkowi potrzebne. Moje jeszcze nigdy nawet nie zakasłało. Może inne mamy posyłają tam dzieci, bo są nieświadome zagrożeń? Może ktoś im namieszał w głowach? Może myślą, że przedszkole lepiej przygotuje ich dzieci do życia? Nie wiem, ale bardzo im współczuję.
A finansowo sobie radzę, przecież po to jest 500 plus. Mąż zarabia przeciętnie, akurat dla 3-osobowej rodziny. Dla mnie to hipokryzja, żeby brać pieniądze od państwa, a dziecko wypychać do jakichś podejrzanych placówek na całe dnie. Drogie mamy, opamiętajcie się!”
Zobacz też: