Czy rzeczywiście inaczej wychowujemy chłopców, a inaczej dziewczynki? Przeczytajcie historię tej mamy. Czekamy na Wasze opinie, przesyłajcie je na adres redakcja@mamotoja.pl. Najciekawsze listy opublikujemy w naszym serwisie.

Reklama

„Mam pięcioletnią córkę. Helenka uwielbia zapraszać do siebie koleżanki i kolegów. To dzieci z jej przedszkola, dzieci sąsiadów i innych bliskich znajomych. W ostatni weekend zorganizowaliśmy garden party z okazji urodzin córki. Wśród gości było czterech chłopców (w wieku od 6 do 8 lat) i cztery dziewczynki (w wieku od 5 do 7 lat).

Kultura osobista u dziewczynek sięga dna

Oczywiście, że obawiałam się tej imprezy. Za każdym razem, gdy odwiedzają nas koleżanki córki, są jakieś draki i straty. Na przykład? Rysy na wannie akrylowej (urządzały sobie spa i potłukły w wannie kilka talerzy). Dębowe panele podłogowe zafarbowane krepiną (efekt zabawy w laboratorium, czyli farbowanie wody różnymi kolorami bibuły). Pomazane na tłusto ściany. O chlewie, który zostawiają po posiłku, już nie wspomnę… Ani o płaczu z powodu popsutych zabawek.

I te rozkazy! Ciociu: pić! Jeść! Ale nie kanapki, zamów pizzę!

Co ciekawe, już jakiś czas temu zauważyłam, że kiedy przychodzą chłopcy, jest zupełnie inaczej.

Zobacz także

Chłopcy nie zostawiają chlewu

Przede wszystkim nie ma kłótni. Dobiegają mnie wyłącznie odgłosy normalnej rozmowy, żadne wrzaski. Co więcej, chłopcy znają słowa: proszę, dziękuję, przepraszam...

Nikt nic nie psuje – ani zabawek, ani innych rzeczy w domu.

Po posiłku – nie ma chlewu…

Chyba dlatego pomyślałam, że jak na imprezie będą dziewczynki i chłopcy, to nie warto martwić się na zapas.

Impreza ogrodowa: podsumowanie

Niestety, już przy rozpakowywaniu prezentów to dziewczynki porwały książkę, którą dostała córka. Bo wszystkie „chciały zobaczyć”. Potem jedna strzeliła focha i poszła w kąt, gdzie siedziała do późnego wieczora, a pozostałe trzy zajęły się… wrzeszczeniem i demolowaniem ogrodu. To dziewczynki podeptały moje dalie i astry, które właśnie zakwitły. To dziewczynki połamały malwy. To dziewczynki popsuły huśtawkę i nasikały do basenu (bo nagle okazało się, że to bardzo śmieszne). To dziewczynki dorobiły się zadrapań do krwi na nogach i twarzach… To dziewczynki trzeba było ciągle doprowadzać do porządku, uspokajać, obsługiwać...

O co tu chodzi? Jako matka dziewczynki, zastanawiam się, czy wychowując dzieci, robimy teraz wszystko, by to chłopcy byli grzeczni, a dziewczynki – hulaj dusza, piekła nie ma? Świetnie, że dziewczynki nie siedzą już przy stole sztywne z kokardami we włosach, że są śmiałe, odważne, kreatywne… Ale jednocześnie są: chamskie, obojętne na konsekwencje, egoistyczne, bezmyślne…

Kiedy rozmawialiśmy o tym ze znajomymi, wspólnie doszliśmy do właśnie takich wniosków.

Basia

Od Redakcji: Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama