Odchudzanie to nie lada wyzwanie
Lato już tuż tuż i przydałoby się zrzucić parę zbędnych kilogramów. Jednak dla wielu z nas to niełatwe zadanie. Jak się zabrać za temat mądrze i skutecznie? Postanowiłam sprawić to na własnej skórze!
Zazdroszczę tym mamom, które mają zmysł organizacyjny i potrafią znaleźć czas na siłownię lub choćby trening w domu, potrafią robić wymyślne koktajle i sałatki. Zdaję sobie sprawę z tego, że tak naprawdę nie potrzeba tego czasu tak wiele, jeśli się wie to i owo. Jednak rozumiem wszystkie te mamy, którym zwyczajnie nie wychodzi. Nie chodzi o obsesję bycia fit, czy o lenistwo. Jest wiele kobiet, które są centralnie pośrodku. Kobiet, które by chciały i wiedzą, że powinny coś zmienić, ale nie wychodzi, nie wiedzą, jak mądrze się odchudzać i nie mają czasu, by zgłębić temat. Samo myślenie o ćwiczeniach, diecie, przepisach, liczeniu kalorii przyprawia o ból głowy. W sieci, czy księgarniach jest tyle opcji do wyboru, ale co jest najlepsze dla mnie? Nie każda kobieta to wie. Nie chodzi tu o tłumaczenie swojej bezczynności, ale o znalezienie sposobu, który w końcu będzie skuteczny. Sposobu, który się dopasuje do mnie, a nie ja do niego. Ponieważ dotychczasowa strategia nie daje efektów, postanowiłam poszukać czegoś zupełnie innego. I chyba udało mi się znaleźć!
Potrzebny jest dobry plan!
Po porodzie szybko straciłam zbędne kilogramy i cieszyłam się nienaganną sylwetką, niestety czar prysł, gdy przestałam karmić córeczkę, szybciutko pojawiło się parę dodatkowych kilogramów, a teraz BMI bezlitośnie twierdzi, że mam nadwagę. Tu już nie chodzi tylko o moje samopoczucie i pewność siebie, czy wygląd i ulubione jeansy, tu chodzi o moje zdrowie. Czerwone światełko, które mówi mi, by zacząć działać jak najszybciej. Ale jak? Uwielbiam harmonogramy, dzięki temu czuję, że kontroluję sytuację i jednocześnie wiem, jak działać. Próbowałam różnych diet i treningów znalezionych w sieci tyle, że one zupełnie nie współgrały z moim stylem życia i osobowości. Efekt był zawsze ten sam. Zmęczona całym procesem, poddawałam się raz za razem. W końcu znalazłam coś, co może zadziałać. Przyznam, że zawsze byłam sceptycznie nastawiona do gotowych programów do odchudzania. Po głębszym wczytaniu się okazuje się, że nie chodzi tylko o picie koktajli odchudzających, ale o coś znacznie więcej.
Program bodykey by NUTRILITE obiecuje pomoc w całym procesie utraty kilogramów. Co ciekawsze nie jest to program jeden dla wszystkich, ale coś szytego na miarę. Jak to możliwe? Na początku wykonuje się test genetyczny (wszystkie materiały otrzymuje się w pakiecie startowym). W dołączonych materiałach czytamy, że nasze geny determinują reakcję organizmu na dietę czy ćwiczenia fizyczne, dlatego to niezwykle ważne, by poznać swój osobisty kod przed podjęciem wyzwania. Ma to sens! Nasza waga i obwód w talii są wypadkową odżywiania, aktywności fizycznej, tempa przemian metabolicznych oraz tego, co każdy z nas ma zapisane w genach. Może zatem, zamiast stosować w ciemno rozmaite diety, warto wypróbować indywidualny jadłospis i plan treningowy dostosowany właśnie do naszego genotypu? Wierzę w twarde dane i bardzo interesują mnie wszelkie wyniki badań, dlatego bez wahania wykonałam już swój test i niecierpliwie czekam na wyniki.
Razem z pakietem startowym otrzymałam także dostęp do platformy internetowej. Wypełniłam dane dotyczące moich wymiarów, a także określiłam swój cel. Ale to nie wszytko, odpowiedziałam także na szereg pytań dotyczących moich preferencji, zarówno w temacie diety, jak i aktywności fizycznej. Co ciekawe, pytania uwzględniają nie tylko moje upodobania, ale także tryb życia (co chyba jest najczęstszym problemem w stosowaniu różnych treningów czy diet). Na tym profilu pojawią się również wyniki testu genetycznego. Wszystkie dane, które znajdą się ostatecznie na moim profilu, zostaną przeanalizowane przez specjalistów. Na tej podstawie zostanie dobrany plan dietetyczny i treningowy według moich indywidualnych potrzeb.
Pierwszy krok!
Na wyniki czeka się około 2-3 tygodnie, ale w zestawie startowym dostałam już kilka produktów, które pozwoliły mi już zacząć działać:
- Herbata ziołowa bodykey (Herbal Tea) składająca się m.in.: z mieszanki zielonej herbaty, yerba mate, trawy cytrynowej, korzenia lukrecji. Oczyszcza organizm, zapewnia odpowiednie nawodnienie;
- Nutrilite All Plant Protein (zestaw protein roślinnych) – bogaty w niezbędne dla organizmu aminokwasy pochodzące z soi, pszenicy i fasoli, wspomagający funkcje życiowe, utrzymujący masę mięśni i kości. Dostarcza organizmowi wysokiej jakości białka oraz zbilansowanej mieszanki 9 aminokwasów;
- Nutrilite Środek spożywczy z błonnikiem: wspomagający prawidłowe funkcjonowanie układu pokarmowego. Specjalna mieszanka trzech rodzajów rozpuszczalnego błonnika, uzyskiwanego z roślin. Preparat ten to wygodny sposób na uzupełnienie codziennej dawki błonnika;
- Shaker bodykey.
Nie jestem gadżeciarą, ale przyznam, że shaker mnie zachęcił, by od razu przygotować jakiś smakowity koktajl.
W ramach pakietu startowego bodykey by NUTRILITE po uzyskaniu wyników otrzymuje się setki przepisów, ale można też dokupić produkty, które zastępują posiłki. Dlaczego mnie to zachęciło? Dzięki gotowym produktom na początku mogę się skupić na 1-2 posiłkach dziennie, które będę musiała przygotować sama. Pozostałe mogę zastąpić gotowym koktajlem lub zupą bez zastanawiania się, ile co ma kalorii. Od kilku dni w torebce mam także awaryjnie baton bodykey, dzięki czemu zawsze mam coś pod ręką, zamiast kupować kolejną drożdżówkę. Może to trochę pójście na łatwiznę, ale dla mnie to po prostu metoda małych kroków dzięki, której powoli nauczę się, jak działać i wyrobię zdrowe nawyki. Czy to wszytko nie brzmi zbyt pięknie, by mogło być prawdziwe? Ja już zaczęłam moje 3-miesięczne wyzwanie i przekonam się o tym na własnej skórze! Jestem bardzo optymistycznie nastawiona. Trzymajcie kciuki i czekajcie na testy produktów, przepisów i ćwiczeń, no i oczywiście na efekty!