Do tragicznych wydarzeń doszło w Lubrańcu w powiecie włocławskim. Po rozwodzie z orzeczeniem winy matki dziewczynka zamieszkała z ojcem. Nie chciała zmieniać szkoły i opuszczać swoich przyjaciół. Poza tym miała mieć zapewnione lepsze warunki u ojca. Tak się jednak nie stało.

Reklama

Historia Kopciuszka

Rodzice dziewczynki rozwiedli się kilka lat temu, a matka wyszła ponownie za mąż i wyjechała na Śląsk. Jej kontakty z córką zostały uregulowane sądownie, jednak nigdy nie dochodziło do spotkań. W międzyczasie ojciec związał się z nową partnerką, która wprowadziła się ze swoją córką. Ze związku urodził się także przyrodni brat. I wtedy rozpoczął się dramat dziewczynki.

Przyrodnia siostra odebrała jej pokój

W domu zamieszkało siedem osób. Jak się okazało, nie było w nim miejsca dla 12-letniej dziewczynki. Przyrodnia siostra zajęła jej pokój, a ona musiała spać na materacu w kuchni. Jeśli macocha uznała, że dziewczynka nie wypełnia swoich obowiązków, np. nie zajmowała się swoim przyrodnim bratem, to musiała spać na gołej podłodze. Do szkoły dostawała suchy chleb i wodę, gdy w tym samym czasie jej przyrodnia siostra kupowała w sklepiku szkolnym słodycze, czipsy i napoje gazowane.

Karygodne zachowanie macochy

Macocha nie przejmowała się losem dziewczynki. Traktowała ją podle, biła ją, wyzywała. Obarczała ją licznymi obowiązkami ponad jej siły i możliwości. Dziewczynka nie miała także warunków do nauki, a jej oceny w ostatnim roku bardzo się obniżyły. Świadkami znęcania się nad dziewczynką byli wszyscy uczniowie i nauczyciele. Jak informuje rozmówczyni „Uwaga” TVN: „Ciężko było mi patrzeć, jak była odsuwana lub niedopuszczana do kamery. Na kamerce macocha potrafiła złapać ją za włosy i zwalić z krzesła, bo miała ustąpić miejsca przyrodniej siostrze”.

Wszyscy wiedzieli, nikt nie zareagował

„Ponad dwa tygodnie spałam na kafelkach na samym kocu (…). Tata widział, że śpię w kuchni, ale nie reagował” – zwierza się 12-latka. Co więcej, ojciec dziewczynki ograniczał jej kontakty z matką. Nastolatka mogła rozmawiać tylko z jego telefonu i to w obecności nowej rodziny. Co prawda, matka alarmowała opiekę społeczną, jak i swojego byłego męża, że dzieje się coś niepokojącego, ale jej prośby były ignorowane. Elżbieta Jażdżewska, dyrektorka szkoły, do której chodziła dziewczynka, bezradnie rozkłada ręce, „Myśmy nie zauważyli aż takich zachowań niepokojących” .

Zobacz także

Uciekała 3 kilometry przez pola

Dziewczynka, w akcie desperacji, uciekła z domu. „Uciekała polami przez trzy kilometry. Po drodze wpadła do dziury. Uciekała dalej, jak widziała samochody, to kładła się, bo bała się, że szuka jej tata. Jak dotarła do nas, to trzęsła się, płakała, że partnerka taty bije, a dzieci ją wyzywają. Totalna panika” – opowiada rozmówczyni programu „Uwaga” TVN.

Sprawę bada prokuratura

O trudnej sytuacji dziewczynki już wcześniej alarmowały lokalne media. Wtedy też wielodzietnej rodzinie został przydzielony asystent z Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Lubrańcu. Jednak nie wywiązał się on ze swoich obowiązków. Sprawę nad znęcaniem się nad nastolatka bada prokuratura. Obecnie dziewczyna mieszka z matką.

Źródło: Uwaga TVN

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama