„W niektórych szpitalach odsetek cięć cesarskich wynosi nawet ponad 90 proc. Zatrważającym jest, że taka sytuacja dotyczy szpitali pierwszego poziomu referencyjnego, czyli szpitali powiatowych, gdzie rodzą głównie kobiety, u których ciąża przebiega prawidłowo” – mówi profesor. Tymczasem cesarka to poważna operacja, która zwiększa ryzyko powikłań u kobiety i dziecka.

Reklama

Cesarka? Jesteśmy europejskim liderem

Jak podaje Ministerstwo Zdrowia, zgodnie z informacjami uzyskanymi z NFZ, w 2020 roku, cięciem cesarskim zakończyło się w 129 098 porodów. Wskaźnik cesarek w Polsce wyniósł 43,8 proc.

Profesor Suchocki twierdzi, że Polska wraz z Rumunią, Turcją i Maltą to kraje, w których w wykonuje się najwięcej cesarek wśród państw europejskich. Dla porównania, we Francji przez cesarkę rodzi się ok. 22 proc. dzieci, a w Czechach – 25 proc. Najmniej zabiegów cesarskiego cięci wykonuje się w Skandynawii, „gdzie przecież bardzo ceni się podmiotowość pacjentki”, mówi profesor.

Skąd tyle cesarskich cięć?

Według profesora, który powołuje się na źródła amerykańskie, aż 70 proc. kobiet, które pierwsze dziecko urodziły przez cesarkę, drugie dziecko mogłyby urodzić siłami natury. Jeśli kolejna ciąża przebiega prawidłowo, dziecko nie waży więcej niż 3600 g, a od cesarki upłynął więcej niż rok, nie ma przeciwwskazań do porodu naturalnego. Tymczasem w naszym kraju zbyt często wykonuje się u takich ciężarnych kolejną cesarkę.

Kolejnym powodem tego, że coraz mniej Polek rodzi siłami natury, jest wystawianie „grzecznościowych” zaświadczeń lekarskich, np. o tokofobii, czy innych przeciwwskazaniach zdrowotnych. Kolejną sprawą jest słaby dostęp do znieczulenia podczas porodu.

Zobacz także

„Rzeczywiście, te szpitale, które stosują znieczulenie zewnątrzoponowe, odnotowały spadek cesarskich cięć. Przykładem są Niemcy i Francja, gdzie 60-70 proc. pacjentek rodzi ze znieczuleniem, co przekłada się na małą liczbę cięć. Natomiast zauważam, że polskie pacjentki mają bardzo małą wiedzę na temat znieczulenia, boją się z niego korzystać. Widzę w tym pewien paradoks – boją się znieczulenia, a nie mają obaw przed cięciem, które przecież też wymaga znieczulenia. Na bardzo niskim poziomie jest wiedza pacjentek na temat środków przeciwbólowych i rozkurczających, które możemy zastosować podczas porodu” – stwierdził profesor Suchocki.

Źródło: Wprost.pl

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama