Reklama

Redakcja serwisu podaj.to opublikowała list lekarki sprzeciwiającej się ruchom antyszczepionkowym. List miał być odpowiedzią na artykuł zamieszczony na portalu Mums from London. Niestety, oryginalny artykuł został usunięty, jednak treść listu krąży w Sieci od kilku lat. Przeczytajcie:

Reklama

"Lekarzy się już nie słucha..."

"Witam! Chciałam tylko w kilku słowach podziękować za artykuł o szczepieniach. Mało kto ma odwagę otwarcie mówić o faktach w czasach tak wielkiej kampanii antyszczepionkowej.

Jestem lekarzem pediatrą. Przestałam udzielać się w tym temacie w Internecie jakiś czas temu, bo nic nie udało mi się osiągnąć. Lekarzy się już nie słucha. Obraża się nas i podejrzewa o siedzenie w kieszeni korporacji farmaceutycznych. Tolerowałam rodziców dzieci nieszczepionych w swojej praktyce przez 2 lata aż do piątku 21.03.2014, kiedy to w poczekalni w mojej praktyce usiadły koło siebie z córkami dwie mamy – dwuletniej Oli (mama podjęła decyzję o jej nieszczepieniu zaraz po urodzeniu) oraz trzytygodniowa Zuza (miała za sobą dopiero szczepionkę przeciw gruźlicy i WZW B-standard w pierwszej dobie życia).

Ola miała silny kaszel, więc mama przyszła po zwolnienie na jej opiekę, a że bardzo jej się spieszyło, nie umówiła się w godzinach przyjęć dzieci chorych, tylko po prostu usiadła w poczekalni. Zuza przyszła na swoją pierwszą wizytę w mojej praktyce. 11 dni później Zuza leżała już w szpitalu z ciężką niewydolnością oddechową w przebiegu krztuśca, choroby, na którą nie zdążyła się jeszcze zaszczepić, a którą Ola sprezentowała jej w mojej poczekalni.

Dla Oli to był zwykły, choć męczący kaszel, dla Zuzi – noworodka – to było bliskie spotkanie ze śmiercią. Od tego czasu sukcesywnie wycofuję ze swojej bazy pacjentów, których rodzice podjęli decyzję o NIE szczepieniu. Zapraszam ich na rozmowę, podejmuję ostatnią próbę zmiany ich decyzji, po czym zachęcam do zmiany lekarza. Decyzja o nieszczepieniu, owszem, zależy od rodziców, ale nie mają oni bladego pojęcia, że ich chore dziecko jest chodzącym mordercą noworodków, dzieci przewlekle leczonych immunosupresyjnie, urodzonych z niedoborami odporności i wielu innych. Wszystkie te dzieci siedzą w mojej poczekalni. Ich życie jest ważniejsze od tego, co kto przeczytał w Internecie lub usłyszał od koleżanki.

Cieszy mnie to, że słychać w Internecie jeszcze głos rozsądku i mam nadzieję, że ta szalona moda na nieszczepienie w końcu się skończy, z jak najmniejszą liczbą ofiar śmiertelnych. Pozdrawiam".

Nie możemy zweryfikować, czy list jest prawdziwy, jednak słowa jego autorki działają na wyobraźnię. Zgadzacie się ze stwierdzeniem, że "nieszczepione dzieci to chodzący mordercy"? Czekamy na wasze komentarze!

Czytaj także: Szczepienia a autyzm. Badania antyszczepionkowców wykazały, że...

Reklama

Źródło: podaj.to

Reklama
Reklama
Reklama