Reklama

To zapis dramatu mamy, której maleństwo, zupełnie nieświadomie, głównie z braku wiedzy zostało narażone na śmiertelne niebezpieczeństwo. To może się przydarzyć każdej z nas.

Reklama

„Straszna choroba nam ją odebrała”

Presley Trejo pochodzi z Forth Worth w amerykańskim stanie Teksas. W lipcu została szczęśliwą mamą i urodziła zdrową córeczkę, Emerson. Radość z narodzin trwała zaledwie 12 dni. Dziewczynka zmarła na skutek zarażenia wirusem opryszczki pospolitej, który przeniósł się poprzez pocałunek.

Mama maleńkiej Emerson opublikowała w sieci dramatyczny apel, który udostępniono już blisko 200 tysięcy razy. „Czas uświadomić wszystkich, jak straszna choroba nam ją odebrała” – napisała na Facebooku zdruzgotana matka.

Wirus HSV-1 może być śmiertelnie niebezpieczny

Emerson zmarła z powodu wirusa HSV-1. To wirus opryszczki pospolitej, powszechnie znany jako wirus opryszczki lub „pocałunek śmierci”. „Dla dorosłych to nic strasznego, ale dla dzieci ze słabym lub żadnym układem odpornościowym jest śmiertelny” – wyjaśniła Presley Trejo. Najpierw atakuje mózg. Następnie rozprzestrzenia się na inne narządy.

Atak wirusa był błyskawiczny, rodzice nie mieli szans zauważyć nawet jakichkolwiek sygnałów, że z maleństwem dzieje się coś niepokojącego. „Gdy pojawiliśmy się w szpitalu, jej wątroba i nerki były już zaatakowane. Nic nie pomagało. Miała wiele napadów padaczkowych, aż nastąpiła śmierć mózgu. Jej serduszko przestało bić" – napisała Amerykanka. Zanim doszło do śmierci, maleństwo było sztucznie podtrzymywane przy życiu.

„Moja córeczka, moje ciało i krew, owoc miłości była utrzymywana przy życiu przez maszyny, a ja musiałam być tą, która to przerwała” – wspomniała zdruzgotana kobieta.

Jeden pocałunek

Nie wiadomo, w jakich okolicznościach córeczka Presley została zarażona. Jej mama wspomniała jedynie, że dziewczynka zaraziła się wirusem opryszczki, bo ktoś dał jej całusa. Amerykanka opublikowała w sieci dramatyczny apel: „Ludzie! Przestańcie całować dzieci, które nie są wasze! Myjcie ręce, gdy przebywacie przy noworodkach!” - napisała.

Podkreśliła, że gdy ktoś mający wirusa opryszczki pospolitej pocałuje niemowlę, wirus może się szybko rozprzestrzenić. Można też być jego nosicielem i nawet o tym nie wiedzieć. Nie musi być aktywny, aby go dalej przekazać. Tym bardziej należy bardzo ostrożnie postępować z tak małymi, dopiero co urodzonymi dziećmi.

Czy to opryszczka?

Wirusa opryszczki ma ok. 50–60 proc. Polaków. Opryszczka wirusa herpes simplex 1 (HSV-1) objawia się w postaci pojawienia się na nosie czy wokół ust charakterystycznych, bolesnych i nieestetycznych pęcherzyków, stwarzających nieprzyjemne swędzenie lub pieczenie. Pęcherzyki te, nieleczone, mogą pękać, tworząc w ten sposób małe, bolesne ranki.

Zarażenie następuje drogą kropelkową lub bezpośrednio poprzez kontakt, na przykład pocałunek. W większości przypadków wirus nie daje jakichkolwiek objawów, pozostając w postaci utajonej, tak więc większość zarażonych osób nawet nie wie, że są jego nosicielami.

Zarażeniu sprzyja:

  • obniżenie ogólnej odporności organizmu,
  • infekcje,
  • przemęczenie itd.

Zarażenie opryszczką może spowodować u noworodków poważną chorobę neurologiczną, która czasem prowadzi do śmierci. Zdarza się to jednak niezwykle rzadko.

Pamiętaj, że dzieci (nie tylko noworodków) w ogóle nie powinno się całować w usta. Można w ten sposób przekazać, nie tylko opryszczkę, ale także:

  • wirusy, powodujące przeziębienie lub grypę,
  • próchnicę.

Z tego samego powodu nie powinno się oblizywać łyżeczki czy smoczka ani pić z tego samego kubka co dziecko.

Żadna matka nie powinna chować swojego dziecka. Śmierć dziecka to dla rodzica niewyobrażalna tragedia. Współczujemy Presley z całego serca i tak jak ona apelujemy o wielką ostrożność podczas kontaktu z nowo narodzonymi maleństwami.

Źródło: fakt

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama