Chłopczyk trafił do szpitala bardzo chory. Udało się go uratować, ale do pełni szczęścia brakowało jeszcze mamy i taty. Dzięki mediom i Fundacji Gajusz historia dziecka poruszyła wiele osób.

Reklama

Szczęśliwe zakończenie smutnej historii

Marcinek urodził się 10 miesięcy temu. Jego biologiczna mama aż do porodu nie wiedziała, że jest w ciąży. Nie była pod opieką lekarską, nie robiła żadnych badań. Po tym jak chłopczyk przyszedł na świat, zrzekła się praw rodzicielskich.

Okazało się, że dziecko ma niedrożność jelit. W ciągu pierwszych trzech miesięcy życia chłopiec przeszedł cztery zabiegi w obrębie jamy brzusznej. Potem pojawiły się groźne infekcje. A po nich – posocznica połączona z wielonarządową niewydolnością i zapaleniem opon mózgowych. Aby niemowlę przeżyło, konieczne było podłączenie go do aparatu ECMO, czyli sztucznego płucoserca. Udało się uratować mu życie.

Lekarze i pielęgniarki nie wyobrażali sobie, by Marcinek trafił do domu dziecka. „Ciocie” postanowiły, że poruszą niebo i ziemię, by znaleźć mu rodzinę. Taką, która pokocha go z całą mocą. I to też się udało!

Zobacz także

Najpiękniejszy prezent na święta

Mamy happy end – po wielu miesiącach walki o zdrowie i życie Marcinka i naszego niepokoju, że będziemy musieli przekazać go do domu dziecka, na szczęście znalazły się osoby o wielkich sercach, które obdarowały chłopca miłością i dzięki temu znalazł przed świętami wspaniały dom – powiedziała dr Katarzyna Fortecka-Piestrzeniewicz z Kliniki Intensywnej Terapii i Wad Wrodzonych Noworodków ICZMP.

Mimo że przed chłopcem jeszcze długa rehabilitacja – najgorsze ma już za sobą. Choć jeszcze nie umie jeść łyżeczką ani przez smoczek – rodzice nauczyli się karmić go przy pomocy zgłębnika żołądkowego (sondy). Lekarze zapewnili im medyczne wsparcie aż do chwili, gdy chłopiec osiągnie pełną sprawność.

Rodzice: „Takiego szczęścia nie da się opisać”

Stan zdrowia Marcinka pozwolił na wyjście ze szpitala – prosto do nowego domu, do rodziców, którzy już od dłuższego czasu angażowali się w opiekę nad chłopcem, spełnili wszystkie formalne wymogi i nie wyobrażają sobie już życia bez tego dzielnego wojownika.

„Dzięki Marcinowi mamy najpiękniejsze święta. Takiego szczęścia nie da się opisać słowami. Marcin od razu doskonale odnalazł się w swoim nowym domu. Widzimy, jak bardzo potrzebował domowej atmosfery. Ciągle się uśmiecha, widać jego szczęście. Składamy wyrazy wielkiego uznania i szacunku dla całej kadry Instytutu. Dzięki pomocy wielu osób udało się, że Marcin jest z nami, o czym nigdy nie zapomnimy. Dziękujemy z całego serca" – napisali nowa mama i nowy tata Marcinka w liście, odczytanym podczas konferencji prasowej. Sami nie pojawili się, ponieważ… po prostu zostali w domu ze swoim synkiem.

źródło: rmf24, Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama