Gdy Monika dowiedziała się, że straciła ciążę, "skończył się jej świat". Na swoim blogu opisała, z jakimi emocjami musi radzić sobie kobieta, która dowiaduje się, że nie zostanie mamą. Przeczytajcie jej historię. Wśród nas również są kobiety, które musiały poradzić sobie ze stratą i nauczyć się żyć na nowo...

Reklama

"Gdy się kończy świat..."

"Życie przynosi mi mnóstwo niespodzianek, które zazwyczaj trzęsą mocno moim światem, ale przynoszą pozytywne zmiany. Ostatnio jednak przyniosło mi coś, o czym wciąż trudno mówić bez łez pod powiekami. Miałam być mamą. Tym razem nie będę..." – zaczęła swoją historię Monika. O tym, że jest w ciąży, dowiedziała się przed Mikołajkami. Jak tylko zobaczyła dwie kreski na teście ciążowym, poczuła to, co czuje każda mama i każda przyszła mama: lęk o własne dziecko. Lęk, który znają tylko matki. Monika powiedziała o ciąży rodzinie i przyjaciołom, dzieliła z nimi swoją radość. Jednak szczęście nie trwało długo. 16 stycznia zabrała ją do szpitala karetka.

"W niedzielę w nocy zaczął się koszmar. Obudziła mnie krew. Szybko wybiegliśmy z domu na pogotowie, stamtąd do szpitala zabrała mnie karetka. Mąż nie mógł ze mną jechać, a ja nawet nie wiedziałam, gdzie mnie zabierają. Leżałam w karetce, migały mi za oknem światła lamp, czas mijał, a ja płakałam i modliłam się. Lekarka, która mnie przyjęła, szybko zrobiła mi USG i okazało się, że już po wszystkim. Powiedziała, że tak się zdarza na wczesnym etapie ciąży, jeśli zarodek się źle rozwija. Płacz, którego doświadczyłam, był taki inny, taki ze środka, jakby wycie. Nie wiedziałam, że mam w sobie i taki głos...

Zatrzymali mnie w szpitalu Żeromskiego (Kraków). Pielęgniarki, położone, lekarze, wszyscy byli dla mnie mili. To mnie ktoś pytał o głupoty, żeby oderwać moje myśli, choć na chwilę; to mnie ktoś pogłaskał, to powiedział kilka ciepłych słów. Dostałam kroplówkę, byłam sama w pokoju w tę pierwszą noc. Mąż przywiózł mi rzeczy na przebranie, ale nie mógł zostać na noc. Nie mogłam spać. Czekałam, aż zacznie się ruch w szpitalu, jak dowiem się czegoś więcej, jak przyjdzie lekarz, jak zacznie się nowy dzień, jak przyjedzie mąż. Około szóstej przyszedł do mojego pokoju ksiądz z komunią, po jego wyjściu znów się rozpłakałam. Czekałam, aż będę mogła zadzwonić do rodziców. Głos rodziców, który usłyszałam w słuchawce po tym, jak im przekazałam smutne wieści, zapamiętam do końca życia. Jak to moja koleżanka powiedziała, takie rzeczy, jak strata ciąży, nie powinny się zdarzać. Nie powinny. A jednak zdarzają się..." – pisze Monika.

Zobacz także: Przyczyny i pierwsze objawy poronienia

Zobacz także

"Co mi pomogło, kiedy było naprawdę źle, kiedy obudziłam się w swoje urodziny w szpitalu i nie wiedziałam, jak dalej żyć? Wsparcie innych. Rodziny, bliskich znajomych, ale też tych dalszych. Pisali, dzwonili, modlili się za mnie. Podnosiło mnie to na duchu, dodawało nadziei, że będzie lepiej. Znalazłam się nagle po drugiej stronie: oto ja, która lubi wspierać innych, inspirować ich do tego, żeby spełniali swoje marzenia, żeby się nie bali żyć tak, jak chcą, musiałam poprosić o pomoc. Dzięki temu przekonałam się, ile osób za mną stoi, że mogę na nich liczyć tak jak oni na mnie. Bardzo jestem im (Wam!) za to wdzięczna! Nie wiem, w jakim byłabym stanie, gdyby nie Wy..." – dodaje.

"Straciłam ciążę. To straszne doświadczenie, bez względu na to, jak wcześnie to nastąpiło. Bo nowe życie pojawiło się tylko na chwilę i znikło, zabierając ze sobą nasze plany i marzenia, kawałek nas samych. Skończył się nasz świat, takim, jakim go znaliśmy. Zaczął się nowy, musimy się go dopiero nauczyć. A żeby tak się stało, trzeba przejść przez etap głębokiego smutku, oswoić się z tym, co się stało. Potrzeba na to czasu. Wiem, że kiedyś będzie lepiej, musi być. Nie wiem, dlaczego mnie to spotkało, jaki zamysł Boga za tym wszystkim stoi. Może kiedyś się dowiem. A może to na zawsze pozostanie tajemnicą..." – kończy wpis Monika.

Jak żyć po stracie dziecka?

Według różnych źródeł, od 10 do 30% ciąż kończy się poronieniem. Średnio co piąta kobieta traci dziecko. To o wiele więcej, niż mogłoby się wydawać, w końcu rzadko słyszymy o stracie dziecka. Kobiety, które doświadczyły straty, boją się mówić głośno o tym bolesnym doświadczeniu i o swoich uczuciach. Te, które mówią, nie zawsze są wysłuchane.

Ludzie nie wiedzą, jak reagować, kiedy dowiadują się, że ich przyjaciółka, sąsiadka czy koleżanka z pracy straciła dziecko. Nie wiedzą, co powiedzieć, a czego nie mówić. Strata dziecka jest tematem tabu, a kobiety, które jej doświadczyły, nie dostają wsparcia, które mogłoby im pomóc poradzić sobie z taką traumą. Czasem nie trzeba nic mówić, wystarczy wysłuchać i być. Czasem świadomość, że ma się wokół bliskie i życzliwe osoby, jest wszystkim, czego potrzebują kobiety po poronieniu.

Całą historię Moniki możecie przeczytać na jej blogu monikamalgorzatalis.pl.

Czytaj także: Straciła ciążę 11 razy... Jak poradziła sobie ze stratą?

Reklama

Źródło: monikamalgorzatalis.pl

Reklama
Reklama
Reklama