Reklama

Nad takim rozwiązaniem pracuje ministerstwo zdrowia. Byłoby to spełnienie wieloletnich postulatów grup rodziców, którzy musieli zmierzyć się z dramatem utraty dziecka.

Reklama

"Człowiek nie powinien zostawać sam w obliczu śmierci dziecka"

To na pewno dobra wiadomość dla założycielki i liderki grupy SOS Mieszkańcy Wawra Rodzicom z Centrum Zdrowia Dziecka (CZD) Anny Ojer, która w tej sprawie wystosowała list do ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. "Szpitale powinny wdrożyć procedurę pomocy rodzicowi w obliczu tragedii, jaką jest śmierć dziecka" – napisała Ojer, która od 2 lat pomaga rodzicom chorych dzieci.
"System nie powinien zostawiać człowieka samego w obliczu śmierci dziecka" – uważają rodzice chorych dzieci, którzy podpisali się pod apelem SOS. "Śmierć dziecka w szpitalu to ogromna tragedia dla całej rodziny, dlatego pomoc i wsparcie rodziców w tych ciężkich chwilach jest bardzo ważne" – mówi rzeczniczka Centrum Zdrowia Dziecka Katarzyna Gardzińska.

Potrzebna pomoc psychologów

O tym, jaką gehennę i tortury psychiczne przechodzą rodzice zmarłego dziecka, wiele mówi historia jednej z mam. Jej chore dziecko leczone było w Warszawie, do której przyjechała z miejscowości oddalonej o kilkaset kilometrów. Niestety maleństwa nie udało się uratować, zmarło. Trzeba było załatwić wiele spraw urzędowych, w tym akt zgonu, przez co mama zmuszona była do pozostania w Warszawie, której właściwie nie znała.

"Taki rodzic doświadcza najgorszego. Nagle musi zebrać rzeczy ze szpitalnego pokoju, pożegnać ukochane dziecko, odwieźć je w podziemia szpitalne i przyjść następnego dnia po dokumenty, z którymi musi udać się do miejscowego urzędu. Rodzic (...) wychodzi ze szpitala w obcym mieście i nie wie, dokąd ma pójść, gdzie przeczekać noc, co zrobić z torbami pełnymi rzeczy swoich i dziecka, jak znieść ten ból w samotności" – opisują rodzice w apelu do ministra.

Okazuje się, że takie problemy dotyczą wielu rodziców po stracie dziecka, brakuje im wsparcia ze strony szpitala. Owszem jest szpitalny psycholog, który jednak jest zatrudniony do pomocy dziecku, a nie mamie czy tacie. Trzeba mieć też szczęście, by na niego trafić – bo albo pomaga akurat małemu pacjentowi, albo już nie ma go w szpitalu, bo skończył dyżur.

Stąd tak ważne jest prawne umocowanie takiej pomocy. Tak, aby bez względu na okoliczności rodzice mieli zapewnioną opiekę psychologa, pomoc w znalezieniu noclegu czy transportu. Taka pomoc powinna być gwarantowana przez Narodowy Fundusz Zdrowia.

Brakuje sal pożegnań

Na razie rodzice mogą liczyć na pełne wsparcie w hospicjach. "Gdy dziecko jest pod naszą opieką, cała rodzina może liczyć na opiekę duchową, psychologiczną i socjalną" – mówi Elżbieta Tokarska z Warszawskiego Hospicjum dla Dzieci. Hospicjum zatrudnia pracowników socjalnych, pomagających załatwiać wszelkie sprawy urzędowe. We współpracujących z nimi szpitalach istnieją m.in. sale pożegnań, w których rodzice mogą być ze swoim zmarłym dzieckiem tak długo, jak tego potrzebują.

Rzecznik ministerstwa zdrowia Krzysztof Jakubiak zapewnia, że resort dostrzega problem. "Uważamy, że powinien być częścią rozwiązań, jakie zaproponujemy w związku z zapewnieniem rodzicom prawa do towarzyszenia dziecku w szpitalu 24 godziny na dobę. Pomoc rodzicowi po śmierci dziecka jest w pewnym sensie jego kontynuacją" – mówi "Rzeczpospolitej". Dodał, że resort odbył z NFZ już trzy spotkania w tej sprawie.

To na pewno dobra informacja i cieszymy się, że wieloletnie apele i zgłaszane problemy w końcu znalazły zrozumienie i jest praca nad powstaniem systemowej pomocy dla cierpiących rodziców. Pamiętajmy też, że zanim powstanie system kompleksowej pomocy rodzice znajdujący się w tak trudnej sytuacji życiowej powinni szukać pomocy rzecznika praw pacjenta, funkcjonującego w każdym szpitalu.

A wy jak oceniacie te zapowiedzi? Podzielcie się swoimi spostrzeżeniami w tej sprawie, może macie własne propozycje, co powinno znaleźć się w takich rozwiązaniach. Napiszcie swoje zdanie w komentarzach.

Źródło: Rzeczpospolita

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama