Monika Kuszyńska wymodliła sobie szansę na dziecko
Po tragicznym wypadku w 2006 roku została sparaliżowana od pasa w dół. Miała wtedy jedno pragnienie – móc być kiedyś matką
Monika Kuszyńska, znana wokalistka, w 2006 roku uległa poważnemu wypadkowi samochodowemu, w wyniku którego została całkowicie sparaliżowana od pasa w dół. Jakie były jej pierwsze myśli po tym tragicznym zdarzeniu? W wywiadzie dla magazynu Viva! przyznała, że jedyna myśl, jaka ją wtedy nurtowała, to było pytanie, czy jeszcze kiedyś będzie mogła być matką. Wokalistka miała wtedy zaledwie 26 lat.
„Panie Boże, nie odbieraj mi tego, spraw, żebym mogła być matką”
Monika zwierzyła się, że nie wie, skąd miała akurat takie myśli na chwilę po wypadku, kiedy jechała samochodem wraz z innymi członkami zespołu Varius Manx, w którym wówczas śpiewała. Ale dokładnie tak było, do czasu przyjazdu karetki na miejsce zdarzenia błagała: „Panie Boże, nie odbieraj mi tego, spraw, żebym mogła być matką”. Przed wypadkiem myślała o macierzyństwie, jak każda młoda kobieta, że będzie na nie czas „kiedyś”, a w tamtej chwili bała się, żeby tylko nie okazało się to niemożliwe. Jej prośba została wysłuchana. W lutym 2017 roku piosenkarka została szczęśliwą mamą.
Wypadek przewartościował wiele spraw
Monika Kuszyńska przyznaje, że ciągle ma wiarę, że jeszcze zacznie chodzić, ciągle się rehabilituje, ale wypadek spowodował, że zaczęła inaczej patrzeć na świat. Dawniej przykładała dużą wagę do wyglądu zewnętrznego, a po wypadku przestał mieć on dla niej istotne znaczenie. Wydaje jej się, że być może nawet Bóg akurat w taki sposób chciał ją przed czymś uchronić. Przez chwilę miała w sobie bunt, że spotkało to właśnie ją, ale zaczęła szukać sensu tego zdarzenia. Wyznała szczerze: „Wcześniej wiodłam beztroskie życie, skupiona w dużym stopniu na swoim wyglądzie i głosie, pokonywaniu błahych kompleksów. Byłam próżna – nie ukrywam tego. Głównym celem było zabłysnąć w Opolu, kupić ładną sukienkę, mieć dobrą cerę. Fryzurę. I nagle przestało to być dla mnie ważne”.
A to, co naprawdę cenne, czyli miłość i macierzyństwo, po kilku latach od wypadku stało się możliwe. Dziś piosenkarka jest w szczęśliwym związku z osobą, która widzi w niej kobietę mimo niepełnosprawności i z którą ma wspaniałego syna. Jeremi kilka dni temu skończył właśnie rok.
Gratulujemy artystce siły i tego, że udowadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych. Trzymamy kciuki za powodzenie w rehabilitacji i życzymy dużo szczęścia w każdej sferze życia, a szczególnie w tych najważniejszych!
Zobacz też: