„Nie wrzeszcz pod moim oknem!”. Wyzwiska, oblewanie wodą, bo przeszkadzają im bawiące się dzieci
„Czy mogę zamknąć mordy dzieciom, bo się drą?" – usłyszała jedna z kobiet od sąsiadki zdenerwowanej dziećmi bawiącymi się na placu zabaw. Dzieci wróciły na place zabaw a wraz z nimi odwieczny konflikt między rodzicami a tymi, którym przeszkadza hałas. Kto ma rację?
Po wielu tygodniach zamkniętych placów zabaw z powodu pandemii koronawirusa, dzieci z powrotem mogą się na nich bawić. Są stęsknione świeżego powietrza i zabawy w grupie. Niestety wielu ludziom to przeszkadza – zamknięte osiedla i otwarte okna powodują, że odgłosy zabaw słychać także w ich mieszkaniach. Zarzucają rodzicom złe wychowanie... lub brak opieki nad dziećmi! Zwracają im uwagę, ale często robią to w sposób daleki od cywilizowanych norm – potrafią oblać dzieci wodą i wyzywać!
Sąsiadka wezwała ochronę
Najwygodniej by było, aby na placu zabaw siedziały tylko roczne dzieci, spokojnie grzebiące w piasku i żeby nie wydawały żadnych dźwięków. Ale tak się nie da. Trudno też oczekiwać od rodziców, że będą stale przy dzieciach, które w wieku 8-11 lat mogą się już bawić same na placu zabaw.
Problem opisała wyborcza.pl, do której napisała czytelniczka z warszawskiej Białołęki, mieszkająca na zamkniętym osiedlu. Zaniepokoiły ją „wrzaski sąsiadki na dzieci bawiące się na placu zabaw, z którego ich przeganiała, posiłkując się ochroną". Za główny powód podawała to, że dzieci były już za duże na plac zabaw, gdyż były w wieku od 7 do 11 lat.
Kobieta pyta, czy dzieci już nie mogą głośno się bawić? „Jestem zażenowana zachowaniem osób dorosłych, ich odzywkami do dzieci... Zaznaczam, że one nic nie niszczą, nie przeklinają, a jedynie się bawią, być może momentami za głośno. Dodam także, że nikt nie zaburza ciszy nocnej" – stwierdziła.
„Czy mogę zamknąć mordy dzieciom, bo się drą?"
Kobieta napisała, że podeszła do niej jedna z sąsiadek i zapytała, „czy mogę zamknąć mordy dzieciom, bo się drą?". Dzieci bawiły się „w zaklepywanego" między blokami. Wcześniej kobieta z partnerem miała polewać dzieci wodą z balkonu, żeby nie biegały.
Druga strona medalu
Ale trzeba też pamiętać, że na osiedlu mogą mieszkać starsi, schorowani ludzie, którym hałas z placu zabaw przez cały dzień utrudnia życie.
I o tym pisze inna czytelniczka wyborczej.pl. „Moja mama ma 90 lat i okno mieszkania wychodzące na plac zabaw. Rozumiem bawiące i śmiejące się dzieci, ale często jest to pisk i wrzask, a siedzące mamusie nie reagują" – opisuje.
Zabawa – tak, wrzaski – nie?
Kobieta proponuje zawarcie kompromisu. Śmiech i zabawa na placach zabaw – jak najbardziej tak, ale wrzaski i kwiki – nie. Podoba się wam?
Źródło: wyborcza.pl
Zobacz także:
- Koniec z nudnymi placami zabaw. O jakich marzą dzieci?
- 10 powodów, by iść z dzieckiem na plac zabaw
- Dziecko musi być grzeczne? To pułapka, w jaką wpadają rodzice