To wyznanie jest smutne, przerażające, ale przede wszystkim szczere. Nie każda kobieta zdobyłaby się na odwagę, żeby coś takiego wyznać – autorka tego listu (nie podała imienia i nazwiska) czekała 10 lat, by podzielić się swoimi uczuciami i myślami po narodzinach dziecka. Przeczytajcie – ten tekst chwyta za serce i pokazuje, że macierzyństwo to nie to, co widzimy w filmach czy w reklamach.

Reklama

"Popełniłam błąd" – szczere wyznanie o początkach macierzyństwa

"Pierwszy rok po narodzinach mojego syna był niesamowicie trudny. Właściwie, "trudny" to spore niedomówienie: to było piekło. To, co myślałam o sobie, o moim życiu, o moim dziecku, były tak okropne, że trzymałam to dla siebie przez 10 lat. Nie byłam w stanie wyznać tego nikomu, nawet mężowi czy terapeucie. Właściwie, nie byłam w stanie tego zrobić aż do wczorajszej nocy. Gdy rozmawiałam z żoną mojego brata, wyznałam jej wszystko, te wszystkie pełne nienawiści myśli sprzed wielu lat. Wydaje mi się, że w pewnym momencie musisz dać upust emocjom, zwłaszcza wtedy, gdy ta popaprana prawda może pomóc komuś poczuć się odrobinę lepiej.

Choć w życiu chciałam tylko jednego, bycia mamą, po narodzinach mojego pierwszego syna, żałowałam tego z całego serca – dosłownie w każdej sekundzie, każdego dnia. Marzyłam o tym, żeby go zapakować i wepchnąć do macicy na trochę. Chciałam mojego starego życia. Ciągle myślałam: zrobiłam potworny błąd, chcę to cofnąć, nie chcę tego, nie chcę nic z tych rzeczy, nienawidzę tego życia, nienawidzę macierzyństwa, nienawidzę ciebie.

Nie zrozumcie mnie źle, nigdy nie chciałam skrzywdzić mojego dziecka i nie wyobrażałam sobie, że to robię, ale był czas, kiedy myślałam, że jeśli stanie się najgorsze – jeśli wejdę do pokoju, a on nie będzie oddychał – przeżyję to. Nic mi nie będzie. Wrócę do poprzedniego życia.

Każdy rodzic ma swoje największe obawy. Dla wieku młodych rodziców, te najgorsze obawy dotyczą choroby czy nagłej śmierci dziecka. Dla mnie, moją najgorszą obawą było to, że utknę w życiu, którego wcale nie chcę, że popełniłam największy błąd. Moim najgorszym strachem było to, że ciemność moich własnych myśli obnaży, jaką matką jestem, ze te czarne myśli oznaczają, że nie kocham swojego dziecka. Jaka matka myśli coś takiego i jest to dla niej zupełnie normalne? Jaka matka marzy, żeby nie być matką? Jaki rodzic ma myśli pełne nienawiści w stosunku do własnego dziecka?

Zobacz także

Dopiero teraz wiem, że te wszystkie okropne myśli wynikały z braku snu, małego piekiełka po porodzie, depresji poporodowej. Dopiero teraz rozumiem, że te paskudne myśli nie sprawiają, że ktoś jest złą matką. Jestem w stanie wytłumaczyć sobie samej, że pomimo moich ciemnych myśli, w tym, co robiłam, zawsze była miłość. (...) Może przez moją szczerość o tych brzydkich myślach i ciemnych miejscach, możemy zmienić wizję macierzyństwa – od tej pięknej, wymuskanej wersji do tej brzydkiej, prawdziwej.

Tak naprawdę, nasze niemiłe czy nawet nienawistne myśli nie mają znaczenia, bo miłość to coś więcej niż uczucie czy myśl. To działanie, to sposób troszczenia się, gdzieś pomiędzy dobrym a złym."

Macierzyństwo nie jest łatwe

Choć większość mam nie ma takich myśli, są też takie, dla których pierwsze miesiące macierzyństwo to piekło. Zgadzam się z autorką tekstu – nie można nazywać kogoś złą matką przez jego złe myśli. Najważniejsze, by przestać pokazywać wyidealizowany obraz macierzyństwa i zachęcać mamy do mówienia o baby bluesie czy depresji poporodowej. Żadna mama nie powinna czuć się złą matką!

Jesteście w stanie zrozumieć mamę, która ma takie myśli? A może znacie kogoś, kto też cierpiał na depresję poporodową?

Reklama

Czytaj także: Wzruszający list mamy cierpiącej na depresję poporodową

Reklama
Reklama
Reklama