Każda z nas miewa momenty kompletnego zmęczenia. Dni, kiedy nie pamięta, jak się nazywa, nie przypomina sobie, co to znaczy obudzić się wyspaną albo zjeść ciepły posiłek. Każda z nas przeżywa chwile, kiedy czuje się najbardziej zdesperowanym i zmęczonym człowiekiem świata. Miewamy zawroty głowy od zmęczenia i zasypiamy na stojąco. Wszystko dzięki macierzyństwu, doświadczeniu, którego nie zamieniłybyśmy na żadne inne. I mimo że kochamy nasze dzieci nad życie, to one właśnie dają nam czasami nieźle popalić.

Reklama

Wie o tym, Jules Coffey, mama, która na swoim profilu Newmumstheword na Instagramie napisała szczery post o nocy z ząbkującym dzieckiem. Jej opowieść o nocnym czuwaniu i próbowaniu wszystkiego, by ulżyć cierpiącej córce, to historia, w której możemy odnaleźć się wszystkie. Czasami po prostu nic nie działa i trzeba tylko przeżyć (a i tak wszyscy będziemy niewyspani). Przeczytajcie same:

"Wiecie, jak to jest, kiedy jesteście naprawdę zmęczeni i musicie przymknąć jedno oko, żeby się skupić? Trochę tak jakby jedna połowa was drzemała? Tak właśnie czuję się teraz. Nie byłabym zdziwiona, gdyby wczoraj w nocy sąsiedzi zgłosili policji, że za ścianą płacze dziecko pozostawione bez opieki. "Nie, panie władzo, wszystko jest ok, ale gdyby mógł mnie pan aresztować, żebym mogła przespać się w celi, to byłoby naprawdę ekstra".

"Tak naprawdę to płaczące dziecko nie zostało pozostawione same sobie – ta dziewczynka była przytulana, kołysana, głaskana, śpiewano jej, zabrano ją do salonu, by obejrzała bajkę, zabrano ją na dwór, by poszukać ptaszków (a muszę zaznaczyć, że nie robię normalnie żadnej z tych rzeczy, bo jestem im przeciwna, ale kiedy dziecko tak cierpi i krzyczy niekontrolowanie w ogóle się tym nie przejmuję), dostało wodę, 3 butelki mleka, lek przeciwbólowy, żel na ząbkowanie, całusy, miłość, miało zmienioną pieluszkę, ubrania, położono ją w kojcu z psem (o 2.00 w nocy była przeszczęśliwa). Czasami NIC nie działa. Czasami trzeba zrobić wszystko co się da, żeby PRZETRWAĆ. Chociaż ja wcale nie wyglądam, jakbym przetrwała.

Zobacz także

4 ząb się wyrżnął, jest opuchnięta, na języku ma aftę od zagryzania i ma raczej przerąbane w tym momencie. Pęka ci serce, kiedy widzisz dziecko w takim stanie. Jestem wyznawczynią rutyny i nie robię wyjątków, ale to wszystko nie ma znaczenia w okolicznościach takich jak te z ubiegłej nocy.

Kiedy dziecko cierpi, pojawia się tyle emocji: empatia, smutek, frustracja, niechęć. Przeszłam od mówienia: "Moja biedna dziewczynka, już dobrze" do " No już przestań, teraz przesadzasz, uspokój się, mamusia ma już dosyć".

Była zmęczona. Ja byłam zmęczona. Tatuś był zmęczony. Pies był zmęczony. Założę się, że sąsiedzi byli zmęczeni.

Do wszystkich kobiet, które przeżywają momenty kompletnego wycieńczenia i desperacji: kiedy czujecie, że zaraz się złamiecie, pamiętajcie, że nie jesteście same. Wszyscy jesteśmy ludźmi, to normalne czuć te wszystkie emocje, kiedy nasze maluchy są od nas tak zależne. To jest fizycznie (serio, moje ramiona i plecy myślą, że były na siłowni) i emocjonalnie wycieńczające.

Musicie zrobić to, co trzeba w takim momencie i nie bać się prosić o pomoc (Mój Boże, Adam, wstawaj i przynieś ten cholerny paracetamol!) i pamiętajcie: to się kiedyś skończy".

Odnajdujecie się w tym poście? Macie za sobą takie noce? Napiszcie nam o tym w komentarzu.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama