„Nigdy więcej all inclusive. Gdyby moje dzieci tak się zachowywały, spaliłabym się ze wstydu!” [LIST DO REDAKCJI]
Wczasy all inclusive reklamowane są jak istny raj na ziemi – leżaczki przy basenie, pyszne jedzenie, blisko plaży, drinki z palemką… Dodajcie do tego rodziców, którym wakacyjny klimat tak uderzył do głowy, że zapomnieli o własnych dzieciach. Istne piekło!
- redakcja mamotoja.pl
Postanowiliśmy z mężem, że tegoroczny urlop spędzimy na wyjeździe do Turcji z biurem podróży. Nie mieliśmy ochoty na żadne planowanie i wydziwianie, a tak wszystko mamy podstawione pod nos.
Wakacje w raju? Chyba w piekle!
Moje przyjaciółki od lat zachwalały, że all inclusive to najlepsze, co można sobie zafundować podczas urlopu – jedzenia i picia w bród, jak się dobrze trafi, to i drinki za darmo. Do tego piękna pogoda, chłodna woda w basenie, zniewalające widoki, palemki, cisza i spokój… Z tym ostatnim chyba się nieco zagalopowały. Zapomniały mi powiedzieć o jednym: dzieciach, które zachowują się tak, jakby ktoś spuścił je ze smyczy. I nic dziwnego, gdy ich rodzice wszystko mają gdzieś!
Moja 11-letnia córka jest już na tyle duża, że potrafi sama się sobą zająć. Poza tym ona uwielbia czytać, więc nie zdziwiło mnie, że przez bite dwa tygodnie leżała przy basenie z nosem w książce i tyle ją widziałam. Młodszy syn ma dopiero 5 lat, więc zależało mi na hotelu, który oferuje atrakcje dla dzieci z animatorem. Puszczanie ogromnych baniek, rysowanie, dyskoteki dla dzieciaków, zabawy na dworze – czuł się jak ryba w wodzie!
Gdy on brykał z innymi dziećmi, ja kręciłam się gdzieś nieopodal – żeby doglądać, czy wszystko jest w porządku. Jakie było moje zdziwienie, gdy któregoś razu zobaczyłam kilku dryblasów – mogli mieć z 8-9 lat – kompletnie ignorujących animatorkę. Na zajęciach plastycznych WSMAROWYWALI SOBIE FARBY WE WŁOSY, jakby nie zauważyli, że mają przed sobą kartki. Do tego przekrzykiwali animatorkę i biegali wokół stolików, kiedy ta biedna kobieta próbowała ich uspokoić.
Podczas zabaw na basenie byłam ostrożna. Cały czas czuwałam przy Miłoszu, czy na pewno jest bezpieczny. I miałam rację! Ci starsi chłopcy w pewnym momencie zaczęli się PODTAPIAĆ w brodziku, aż musiał interweniować ratownik. Oprócz mojego Miłoszka w grupie było kilka maluchów, wszyscy z rodzicami. Po rodzicach tamtych chłopaków ślad zaginął!
Któregoś dnia przyuważyłam ich przy obiedzie. Dzieciaki darły się, rzucały jedzeniem (moje dzieci przestały się bawić w ten sposób, gdy skończyły 2 lata…), PLUŁY na siebie, a rodzice jakby mieli klapki na oczach. Potem zobaczyłam, że kiedy animatorka urabia się po łokcie, mamuśki leżą z drinkami przy basenie, a tatusiowie są zbyt zajęci zaglądaniem w dekolt innym wczasowiczkom, żeby na cokolwiek zwrócić uwagę.
Może ja przesadzam, może właśnie o to chodzi w tym całym all inclusive – oddajesz dziecko na kilka godzin i masz spokój. Ale to nie znaczy, że kiedy twoje dziecko zachowuje się jak dzikie zwierzę, ty masz udawać, że tego nie widzisz, bo akurat smarujesz się olejkiem! Po powrocie do domu pogratulowałam przyjaciółkom odwagi. Bo ja za takie wczasy podziękuję!
Basia
Zobacz także:
- „Mam dość dzieci sąsiadów, ich wrzasków i baseników. Czy te upały wypaliły rodzicom szare komórki?!” [LIST DO REDAKCJI]
- "Zamarłam, gdy zobaczyłam rysunek córki - to była wiadomość od Marka, pokazał mi twarz sprawcy"
- "W tej ziemi coś siedzi - ostrzegała mnie pani Hanka. Uwierzyłam, gdy zobaczyłam na własne oczy. Wszystko przez to maleństwo, które po prostu chciało żyć"