Każdy rodzic zostawiający dziecko z obcym człowiekiem bez względu czy to niania, czy też opiekunka w żłobku lub przedszkolu powierza swój największy skarb. Wierzy, że osoba ta będzie odpowiedzialna i z należytą troską zaopiekuje się dzieckiem. Oczywiście wypadki się zdarzają i maluch wraca czasem do domu w "naruszonym stanie". Starte kolano, czy guz na głowie mogą się przydarzyć, ale rodzic powinien otrzymać dokładną informację, co się stało. To, czego jednak doświadczyła pewna mama z Północnej Karoliny (USA), przyprawia o dreszcze. Kobieta postanowiła się swoją historią podzielić an Facebooku, by ostrzec innych rodziców.

Reklama

Dobra zabawa

Każdy rodzic wie, że na pewnym etapie dziecku olbrzymią frajdę sprawia zdejmowanie skarpetek i butów. Z niektórymi maluchami to niemal syzyfowa praca. Warto wiedzieć, że ten przejściowy etap jest dziecku potrzebny. Maluch w ten sposób ćwiczy swoje zdolności i z całą pewnością nie robi tego złośliwie. Okazało się jednak, że takiej wiedzy (i cierpliwości) nie posiadały opiekunki w żłobku, do którego uczęszczała córeczka Jessiki Hayes. Zniecierpliwione zachowaniem dziecka opiekunki postanowiły przykleić sandałki do stóp za pomocą taśmy klejącej. Nie czuły także skrępowania, by w "takim stanie" oddać dziecko mamie.

(Jessica Hayes)
Does anyone see an issue with this ? And am I the only one ?https://t.co/DoADpohjM5 https://t.co/zMERpq9SG5
— CarersWantCompetence (@CarersWant) 24 maja 2018

Milczenie to ciche przyzwolenie!

– Komuś wyraźnie sienie spodobało, że moja córka uczy się zdejmować buty i zrobił to ze złości. Nie chodzi tylko o to, że jej buty są przyklejone do kostek. Taśma była owinięta tak ciasno i pozostała na skórze tak długo, że zostawiła ślady: otarcia, siniaki, obrzęk – napisała Jessica na Facebooku. Na zdjęciu widać kostkę dziewczynki – całą w czerwonych pręgach i siniakach.

Matka jest załamana, bo oprócz tego, że zrobiono dziecku fizyczną krzywdę, to i psychiczną. Jej dziecko nie mogło nic powiedzieć, nie miało szansy się obronić przed dorosłymi, którzy mieli się o nią troszczyć. Kobieta natychmiast zgłosiła sprawę do dyrekcji żłobka. Osoby odpowiedzialne za "zajście", zostały zwolnione. Żłobek wysłał też specjalną list z przeprosinami do rodziców. Niestety żłobek nie wyjaśnia szczegółów zdarzenia i nie napisano, kto dopuścił się takiego nadużycia. Po zwolnieniu winnych córka Jessiki wróciła do placówki.

Kobieta upubliczniła zdjęcia córeczki po to, by zachęcić innych rodziców do nagłaśniania podobnych incydentów. Zaznaczyła także, że nie tylko o żłobki chodzi, ale i o przedszkola, czy nawet opiekunki. Pod postem rozgorzała dyskusja. Okazało się, że to nie pierwszy taki przypadek w tym konkretnym żłobku. Wiele osób stwierdziło, że takie znęcanie się nad dzieckiem powinno zostać zgłoszone na policję, a sprawcy powinni ponieść większe konsekwencje niż tylko zwolnienie z pracy.

Zobacz także

Źródło: kidspot.com.au

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama