Reklama

Turystom często trudno uwierzyć w to, co widzą na paragonach, ale chcąc nie chcąc – płacą i... płaczą. W niektórych nadmorskich kurortach sprzedawcy życzą sobie nawet ponad 100 zł na porcję smażonej ryby i kilkadziesiąt zł za porcję surówki. Obiad dla kilku osób kosztuje więc 400-500zł! Na szczęście nie wszędzie.

Reklama

Paragony grozy: kilkaset zł za obiad dla rodziny?!

Wczasowicze powinni być ostrożni i uważnie sprawdzać lokale gastronomiczne, zanim wybiorą się do nich na posiłek. Chodzi nie tylko o jakość serwowanych dań, ale i ceny. Wystarczy tylko chwila nieuwagi i można się naciąć: za niepozorny obiad składający się z frytek i rybki niektórzy płacą grubo ponad 200 zł. Dowód – paragony, które ludzie masowo udostępniają w sieci. Najwyższe są ceny dorsza, ale dużo trzeba też zapłacić za gofry (ok. 15-20 zł za sztukę) oraz lody (nawet 6 zł za gałkę).

Północna Izba Gospodarcza podkreśla jednak, że tzw. paragony grozy to incydentalne przypadki, a ceny rosną z powodu inflacji, wzrostu kosztów paliwa, produktów i pracy.

Może zatem wystarczy rozsądniej wybierać restauracje? Wielu internautów, a także władze nadmorskich miejscowości starają się „odkłamać Bałtyk” i przekonują, że ceny mogą być normalne.

„Są lokale, gdzie za obiad płaci się 10-12 zł, a są lokale, gdzie za posiłek płaci się 60-80 zł. (...) Klient ma wybór, może wybrać tańszy lub droższy lokal, takie paragony zaburzają rzeczywistość, pokazując wygórowane ceny” – powiedziała burmistrz Mielna, Olga Roszak-Pezała, w programie „Newsroom WP”.

Okazuje się, że porcja ryby czy schabowy nawet nad morzem w pełni sezonu mogą kosztować niewiele ponad 10 zł. Poniżej paragony z Wisełki k. Świnoujścia oraz z Władysławowa.


Niecałe 30 zł za porcję smażonego dorsza – to możliwe!

paragon grozy
o2.pl

Źródło: money.pl

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama