Reklama

Polewanie dzieci zimną wodą, przydeptywanie im palców i zachęcanie do bicia i gryzienia się nawzajem (!) – oto główne zarzuty postawione opiekunce w jednym ze żłobków w Virginii, Sarah Jordan (na zdjęciu). Pod jej opieką znajdowała się grupa rocznych i 2-letnich dzieci, dla których pobyt w żłobku był torturą.

Reklama

Moja 2-letnia córka po kilku tygodniach chodzenia do żłobka całkowicie przestała mówić. Zaczęła też bić nas nie wiadomo z jakiego powodu i śmiać przy tym – opowiada jeden z ojców. Inni rodzice mówili też, że ich dzieci, dotąd dobrze się rozwijające, nagle stały się agresywne, po powrocie do domu nie odstępowały rodziców na krok, albo reagowały paniką i płaczem na widok wanny z wodą czy prysznica. Rano, jeszcze w domu albo już w żłobku, wpadały w prawdziwą histerię.

Dla Sarah Jordan, i jej koleżanki z pracy, Kierry Spriggs, maltretowanie fizyczne i psychiczne dzieci było rozrywką i lekiem na nudę w pracy.

– Mój syn był zmuszany przez opiekunki do atakowania innych dzieci i bicia ich – mówił po wyroku jeden z ojców, Blake Buckner, który po usłyszeniu wyroku orzekającego o winie opiekunki, nie umiał powstrzymać płaczu.

Sprawa wyszła na jaw, kiedy jedna z pracujących w tym samym żłobku opiekunek zadzwoniła w końcu do opieki społecznej.

– Zaczęłam coś podejrzewać, kiedy zobaczyłam, że Jordan specjalnie popchnęła jedno dziecko, aż się przewróciło, i zaczęła się z tego śmiać – opowiadała.

Proces drugiej opiekunki, Kiary Spriggs, rusza za trzy tygodnie. Wyrok w sprawie Sarah Jordan zapadnie w maju. Opiekunce grozi nawet 41 lat więzienia.

Czytaj także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama