Julie Anne Genter to posłanka z nowozelandzkiej partii Zielonych. W niedzielę posłanka opublikowała na swoim instagramowym profilu post o dość zaskakującej treści: „Dzisiaj o 3.04 nad ranem powitaliśmy najnowszego członka naszej rodziny. Naprawdę nie planowałam jeździć na rowerze podczas porodu, ale tak wyszło”.

Reklama

Rowerem do porodu

Z relacji posłanki wynika, że poród zaczął się o 2 w nocy. Skurcze nie były jednak zbyt bolesne, choć pojawiały się co 2-3 minuty. Dziesięć minut później kobieta była już w szpitalu. „Zdumiewające, że teraz mamy zdrowe, szczęśliwe maleństwo” – napisała. Posłanka podziękowała także za fachową opiekę w szpitalu. W całej historii nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Julie Anne Genter do szpitala udała się... na rowerze. Na Instagramie zamieściła także zdjęcia ze swojej niezwykłej podróży na porodówkę.

Co ciekawsze, nie był to pierwszy raz. W 2018 roku, gdy pełniła funkcję ministry ds. kobiet oraz wiceministry transportu i zdrowia, do porodu również pojechała na rowerze. „Piękny niedzielny poranek na przejażdżkę rowerem do szpitala, by wywołać poród. Życzcie mi szczęścia! Razem z partnerem wybraliśmy rower, ponieważ w aucie nie było miejsca dla całej 'ekipy wspierającej'. Ale to wprawiło mnie w dobry nastrój!” – napisała na Instagramie, wybierając się do szpitala.

„Jeśli to moje 15 minut globalnej sławy, cieszę się, że była to pozytywna historia i mam nadzieję, że zainspiruję ludzi – szczególnie kobiety – do myślenia o tym, jak nasz transport w miastach może być inny i jak nasi liderzy mogą być inni. I jak oni sami mogą pewnego dnia stać się takim liderem. Mogą pomyśleć: tak może wyglądać lub działać minister” – mówiła trzy lata temu.

Zobacz także:

Zobacz także
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama